Więcej na temat "Dziewczyn z Dubaju" przeczytasz także na Gazeta.pl >>>
W ostatnich miesiącach więcej mówi się o konfliktach ekipy filmowej niż samej produkcji "Dziewczyny z Dubaju". Zarówno Emil Stępień, jak i Doda publikowali oświadczenia, w których dementowali padające oskarżenia. Producent poróżnił się również z autorem książki, na podstawie której powstał film. Piotr Krysiak i Stępień zawarli umowę licencyjną, z której według dziennikarza, ten nie wywiązywał się w całości. W rozmowie z Plotkiem były mąż Dody stwierdził, że "nie wie, czy to mężczyzna, czy chłopiec", po czym dodał, że Krysiak ma mu za złe m.in. to, że nie nie jest jedną z twarzy filmu. Na odpowiedź autora "Dziewczyn z Dubaju" nie musieliśmy długo czekać.
Piotr Krysiak przesłał do Plotka odpowiedź na słowa Emila Stępnia. Zwrócił się w nich do samego producenta i zaznaczył, że nie zgadza się z jego wypowiedzią. Poinformował, że został oszukany i okradziony.
Drogi Emilu schlebiasz mi tym chłopcem, choć pesel niestety mówi co innego. Pewnie cię nie zaskoczę, bo doskonale wiesz, że nie chcę, nie chciałem i nigdy nie będę chciał być twarzą żadnego twojego filmu, za to otwarcie mówię, mówiłem i będę mówił, jak mnie oszukałeś i okradłeś.
Zasugerował, by Stępień opublikował umowę licencyjną, którą zawarli. Na koniec stwierdził, ze już niedługo spotkają się w sądzie.
Zamiast tyle mówić, ujawnij, proszę, umowę licencyjną, którą podpisaliśmy, a wtedy wszyscy będą mieli czarno na białym, kto i czego nie dotrzymał. Masz na to moją zgodę! Proszę, żebyś ty ją ujawnił, bo to twoi prawnicy zapisali w niej, że strony nie mogą ujawniać jej treści. Żaden z nas nie będzie już musiał niczego tłumaczyć. I na koniec, używając twojej nomenklatury Emilu, bardzo chętnie się z tobą "zderzę" już wkrótce w sądzie.
Myślicie, że to dopiero początek konfliktu między Stępniem a Krysiakiem?