Więcej na temat zagranicznych gwiazd znajdziecie w naszym boksie na Gazeta.pl.
Jeremy Clarkson swój felieton dla "The Times" zaczyna od słów, że społeczność brytyjska chce darmowej opieki zdrowotnej, edukacji, rozrywki... I tak wylicza. Krytycznie odnosi się do sytuacji na Wyspach Brytyjskich związanej z Covid-19, ale i zeszłorocznym brexitem. Dziennikarz zastanawia się, gdzie w takim przypadku powinni przenieść się mieszkańcy, by poprawić warunki swojego życia. Wymienia kilka krajów, a wśród nich Polskę. Oczywiście o wszystkim pisze z charakterystyczną dla niego ironią.
Na początku Jeremy Clarkson wylicza miejsca, do których nie ma sensu emigrować. Pisze, że z pewnością dobrym wyborem nie będzie Australia, bo takiego kierunku z pewnością nie obierze człowiek spełniony.
Jedynym powodem, dla którego się tam wybierasz, jest to, że straciłeś pracę, żona cię opuściła, dzieci cię nienawidzą i masz tylko jednego obserwatora na Instagramie.
W podobnym tonie krytykuje również Stany Zjednoczone.
Ameryka? Nie ma już czegoś takiego. To teraz dwa kraje - jeden, wiedziony przez głupiego, starego człowieka w kierunku wiecznego bankructwa i drugi, gdzie wszyscy lubią budweisera. Nie chcę tam żyć - pisze.
Wspomina również o Hiszpanii, Włoszech i Grecji, jednak nie uważa przeprowadzki w te miejsca za przyszłościowe wybory, bo "system jest tam na krawędzi upadku".
Jest jednak takie miejsce, gdzie wszyscy bylibyśmy szczęśliwi. Wschodnia Europa. A konkretnie Polska - wskazuje Clarkson.
Clarkson chwali się wiedzą na temat Polski i wspomina anegdoty z wizyty w naszym kraju. Bardzo ironicznie:
Siedzimy i marudzimy, że wszyscy kierowcy ciężarówek i budowniczy wrócili do Polski. Jeśli tego właśnie chcemy - dobrze zbudowanych domów i regularnych dostaw papieru toaletowego - dlaczego i my nie przeprowadzimy się do Warszawy?
Jeremy Clarkson nawiązał do częstych wyjazdów Polaków do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy.
Kiedyś, nadając sprzed ich Stadionu Narodowego, powiedziałem: Skoro tylu was tu jest, to kto naprawia rury w Londynie? Wybuchli śmiechem.
W dalszej części dziennikarz udowadnia, że posługuje się stereotypami w kontekście Polaków. Uważa, że lubimy żarty, szczególnie o Niemcach. Jest też zdania, że w naszym kraju jest bardzo tanio - dania w restauracjach kupimy tu za "cztery pensy", natomiast domy mają kosztować "sześć pensów".
<<Reklama>> Ebooki Jeremy'ego Clarksona dostępne są w Publio.pl >>