Wojciech Bojanowski jest doskonale znany widzom TVN i TVN24. Dziennikarz pracuje dla stacji od 2007 roku i ma na koncie wiele głośnych reportaży i filmów dokumentalnych, m.in. o śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu. Bojanowski ostatnio może mówić jednak o sporym pechu. Trochę potrwa, zanim po operacji wróci do pełni sił.
Tydzień temu Wojciech Bojanowski doznał poważnego urazu kolana, a za pośrednictwem Instagrama zrelacjonował, jak do tego doszło.
Okazuje się, że najbardziej ekstremalnym z ekstremalnych sportów wcale nie jest kite, ale… taniec połamaniec. Zdarza się, że nawet kiedy ruchy są zdecydowanie kocie - nie zawsze spada się na cztery łapy. Generalnie chwilowo nie mogę chodzić, ale jest światełko w tunelu. Dzisiaj, jak dobrze pójdzie, ktoś zajrzy mi do wnętrza kolana rezonansem lub innym USG i będę wiedział co dalej - napisał jakiś czas temu.
Kontuzja okazała się na tyle poważna, że konieczna była operacja. Dziennikarz przeszedł ją w jednej z poznańskich klinik. Po zabiegu zamieścił w sieci zdjęcie, na którym widać kawałki zakrwawionej kości z kolana.
Takie super kawałki udało się wyciągnąć z mojego kolana. Przeżyłem. Boli mnie noga i jest mi zimno. Być może to już koniec problemów z moją legendarną nogą. Dzięki, jeśli ktoś trzymał kciuki, modlił się, czy coś w tym stylu. Czułem to - zaznaczył.
Po operacji humor znów zaczął mu dopisywać, bo w kolejnym poście poinformował, że, choć cierpi katusze, to stara się być dzielny.
Dla wszystkich, którzy mieli nadzieję, że to mój koniec, mam bardzo złą wiadomość! Przeżyłem, co prawda boli jak cholera, ale staram się być dzielny. Już niedługo wracam na boisko - zapewnił dziennikarz.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!