Dwa lata temu, w nocy z 17 na 18 sierpnia, na jeziorze Kisajno doszło do tragicznego wypadku, w którym udział wzięła motorówka. Okazało się, że kierował nią Piotr Woźniak-Starak. Poszukiwania ciała producenta trwały kilka dni. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 30 sierpnia na terenie jego rodzinnej posiadłości w Fuledzie na Mazurach. Były one nietypowe - uczestnicy szli boso, a ich buty ustawiono w stronę jeziora i przystani, gdzie zginął 39-letni mąż Agnieszki Woźniak-Starak.
Złożono też tam wtedy urnę z prochami Piotra Woźniaka-Staraka, co wzbudziło wiele kontrowersji. Zastanawiano się, czy jest to zgodne z przepisami. Komenda Powiatowa Policji w Giżycku skierowała wniosek do Sądu Rejonowego o ukaranie w związku z pochówkiem urny z prochami poza obrębem cmentarza. Sprawa ciągnęła się ponad rok, a bliscy postanowili, że przeniosą prochy producenta na warszawskie Powązki.
Początkowo grób składał się z desek i prętów. Okazało się, że było to chwilowe, bowiem rodzina Staraków zamówiła okazałe mauzoleum we Włoszech. Jego budowę zakończono dopiero niedawno. Wykonawcy zadbali o każdy detal:
Wysokiej klasy kamień, z którego powstaje mauzoleum, pochodzi z Włoch. Do Polski jego elementy przyjechały w częściach. Na miejscu składali je włoscy specjaliści. Budowla ma pokaźne rozmiary i będzie przypominać przedwojenne mogiły - podawał "Super Express".
Zadbano przede wszystkim o wejście do środka. Jest ono ogrodzone dużą gałęzią drzewa, do której przyczepiono świece. We wnętrzu znajdują się kwiaty oraz pokaźnych rozmiarów kamień.