Od wczoraj w mediach społecznościowych toczy się gorąca dyskusja na temat kobiecego wyglądu oraz popularnego ruchu "body positive". Zapoczątkowała ją Agnieszka Kaczorowska, publikując na Instagramie szeroko komentowany post o "modzie na brzydotę". Obojętnie nie przeszli wobec niego zarówno internauci, jak i wiele osób ze świata show-biznesu, takich jak Qczaj czy Julia Wróblewska.
Obszerny wpis w mediach społecznościowych zamieściła między innymi Marta Żmuda Trzebiatowska. Aktorka nie napisała wprost, czy odnosi się do słów swojej koleżanki po fachu, jednakże zaznaczyła, iż zauważyła, że pod jej nieobecność bardzo wiele się wydarzyło.
Nie było mnie tu jakiś czas, nie śledziłam też uważnie tego, co dzieje się w tzw. internetach, a okazuje się, że się działo, oj działo! - napisała.
Punktem wyjściowym do dalszych przemyśleń okazało się zdjęcie w bikini, które aktorka odważyła się po raz pierwszy w życiu opublikować na Instagramie. Oprócz tego zamieściła również fotografię, która nie została poddana retuszowi. Nawiązała do tego, jak żyje na co dzień.
Chcę powiedzieć, że na co dzień wiodę sobie w miarę normalne życie. Nie omijają mnie choroby, śmierci, trudne sytuacje, deszcze i burze. Reasumując, jestem zwykłym człowiekiem uprawiającym czasem niezwykły zawód. Moje ciało też jest zwykłe, normalne, mam znamiona, rozstępy, blizny, przebarwienia, a ja sama też bywam często zmęczona, "styrana", szara, zwykła, normalna - wyznała.
Marta Żmuda Trzebiatowska podkreśliła także, że nie zamierza na siłę dążyć do perfekcji, ani udawać kogo kim w rzeczywistości nie jest. Zwróciła również uwagę na to, że presja perfekcjonizmu, która w obecnych czasach wywierana jest na młode osoby, może im wyrządzić bardzo wiele szkód.
Mam dość "bycia najlepszą wersją siebie" w każdej z moich życiowych ról! Wyleczyłam się już z tego. Dawno nie biorę udziału w tym wyścigu. Wiele szkody mi to wyrządziło, wiele szkody robi to innym kobietom i nie jest to dobry przykład dla nastolatek - podsumowała na Instagramie.
Zgadzacie się?