Matthew Perry, czyli odtwórca roli Chandlera Binga w kultowym serialu "Przyjaciele", ponoć wniósł "wyczuwalny niepokój" na plan zdjęciowy odcinka specjalnego, który został już wyemitowany na HBO Max. Nie najlepszą kondycję aktora dostrzegli nie tylko widzowie, ale też krytycy. Perry przez lata zmagał się z problemami osobistymi i ponoć utracił kontakt z resztą ekipy.
Matthew Perry przez 10 lat bawił widzów, wcielając się w postać Chandlera Binga w jednym z najpopularniejszych sitcomów wszech czasów "Przyjaciele". W związku z premierą odcinka specjalnego w sieci od jakiegoś czasu pojawiało się wiele materiałów promocyjnych, na których można dostrzec, że aktor bardzo się zmienił i nie przypomina już siebie sprzed lat.
Nie jest tajemnicą, że Perry miał gorsze momenty na planie serialu. W jednym z wywiadów przyznał, że nie pamięta kilku lat spędzonych podczas pracy nad produkcją. Dlaczego? Z powodu uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Poza tym przez wiele lat zmagał się z nadwagą i chorował na zapalenie trzustki. To, co działo się w życiu prywatnym aktora, w znaczący sposób przełożyło się na zmęczenie i jego ogólną kondycję.
Odcinek specjalny nie porusza kwestii któregokolwiek z trudnych doświadczeń aktora, ale mimo to pozostają one na marginesie, co wywołuje niepokój - napisała krytyczka Caroline Framke z magazynu "Variety".
Perry wyznał, że podczas gdy pozostali aktorzy przez ostatnie lata utrzymywali ze sobą kontakt, do niego nikt się nie odezwał.
Powiedział to w taki sposób, że nie sposób stwierdzić, czy rzeczywiście był to żart - skomentowała Caroline Framke.
To jednak nie koniec niepokojących informacji na temat aktora. W odcinku specjalnym Matthew Perry opowiedział o okresie w życiu, kiedy przez presję każdej nocy czuł, "jakby miał umrzeć". Lisa Kudrow, która wcieliła się w postać Phoebe Buffay, stwierdziła, że obsada nie miała o tym pojęcia.