W zeszłym tygodniu zwolennicy Donalda Trumpa dokonali szturmu (zginęły cztery osoby) na Kapitol (amerykański parlament). Prezydent Stanów Zjednoczonych nadal nie może pogodzić się z porażką w wyborach prezydenckich i niejako podżegał ludzi do buntu, mówiąc, że "wybory zostały skradzione". Polityk zastał skrytykowany nie tylko przez przywódców europejskich, ale także wielu kongresmenów swojej partii. Platformy internetowe zablokowały mu wszystkie social media, a jakby tego było mało, ludzie z całego świata domagają się usunięcia jego wizerunku z filmu o przygodach małego Kevina McCallistera. Dołączył do nich sam Macaulay Culkin.
Za sześć dni Donald Trump pożegna się z amerykańską prezydenturą. 20 stycznia dojdzie do zaprzysiężenia jego następcy, którego z chęcią w roli głowy państwa powitają znane osoby (zobaczcie, kto wystąpi na inauguracji Joe Bidena). Wiele osób domaga się, żeby miliarder odsunął się w cień i by słuch o nim zaginął. Właśnie temu miałoby służyć usunięcie jego wizerunku z filmu "Kevin sam w Nowym Jorku". Pod jednym z tweetów, w którym znajdują się takie prośby, zauważony został komentarz Macaulay'a Culkina, który zgadza się z internautami.
Brawo! - skomentował wymownie zapomniany aktor.
Myślicie, że twórcy produkcji wezmą sobie prośby fanów do serca i zmodyfikują scenę z nowojorskiego hotelu Plaza?