Z początkiem stycznia 2021 mija trzydzieści lat, odkąd Tadeusz Broś pierwszy raz pojawił się na antenie w roli prowadzącego program dla dzieci "Teleranek". Dziennikarz w latach 90. stał się jedną z najpopularniejszych twarzy nie tylko tego tytułu, ale i całej stacji TVP. Niestety, jego uzależnienie sprawiło, że ostatecznie pożegnał się z marzeniami o stałej pracy w telewizji.
Tadeusz Broś jako "Pan Teleranek" w latach 90. zabawiał najmłodszych widzów w programie dla dzieci. Wówczas prezenter zajmował się też uczestnictwem w największych medialnych imprezach, które przyciągały rzesze widzów - od konkursów Miss Polonia do festiwalu piosenki w Opolu. W ciągu kilkunastu lat pełnił także funkcję dyrektorską Festiwalu Piosenki Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski w Ciechocinku, był redaktorem naczelnym telewizyjnego magazynu "Rower Błażeja" i asystentem literackim w Teatrze Syrena. Angażował się w działalność artystyczną, szczególnie tą kierowaną do młodszego grona. Niestety - choroba alkoholowa sprawiła, że przedwcześnie pożegnał się z pozycją, którą przez lata budował. Załamanie nastąpiło w 2000 roku, gdy dziennikarz pod wpływem alkoholu doprowadził do spalenia kabiny na statku "Batory", na którym kręcił materiał dla "Teleranka".
Przekonałem dyrektora Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, żeby pozwolił mi zjawić się z ekipą "Teleranka" na Batorym. To było coś! Pojechałem na statek służbowo. Na rejs barbórkowy... Zasnąłem pijany z papierosem w kabinie. Wszystko się spaliło - wspominał Broś w książce "Sorry Batory, czyli przypadki Pana Teleranka".
Po tym incydencie został zwolniony z TVP przez Barbarę Karwas, za którą zresztą nieszczególnie przepadał.
Wyczuła, że jestem w ostrej fazie choroby alkoholowej i myślę, że to wykorzystała - twierdził prezenter.
Przez kilka lat próbował wrócić na szczyt - bez powodzenia. Nikt nie garnął się do pracy z Brosiem, za którym ciągnęła się historia z Batorego. W 2005 roku ostatecznie porzucił marzenia o powrocie do telewizji. Łapał się innych zajęć - żeby mieć na spłatę długów podjął pracę w charakterze telemarketera, później stróża nocnego na parkingu i taksówkarza.
Tadeusz Broś w 2008 roku jako jeden z pierwszych Polaków ogłosił upadłość konsumencką. Trzy lata później zmarł - później wyszło na jaw, że w jego życiu działo się gorzej, niż wielu mogło przypuszczać. Mimo pomocy finansowej ze strony mieszkającego w Londynie syna, Broś w najgorszym momencie swojego życia był bezdomny.
Przeszedł przy mnie piekło na ziemi, a dziś utrzymuje mnie przy życiu... Przysyła mi sto funtów miesięcznie. Potrafię za to wyżyć dwa tygodnie - wyznał wówczas w rozmowie z "Newsweekiem".
Dziennikarz miał też córkę, jednak ta nie chciała utrzymywać z nim kontaktu. Ostatecznie Tadeusz Broś odszedł 27 października 2011 w wieku 62 lat. Nie chciał już prosić o pomoc. Depresja, uzależnienie od alkoholu i brak perspektyw sprawiły, że zmarł z dala od bliskich, w samotności.
Jarosław Bieniuk ma piękny dom z widokiem na morze. Kupił go jeszcze z Anną Przybylską
Polsat szuka głowy Pawła Golca z Golec uOrkiestry. Edyta Golec też ma z tym problem
Agata Kulesza postawiła na ostre cięcie. Ekspert mówi wprost: Nie wyszła na tym dobrze
Nie do wiary, jaki obraz ma Katarzyna Zillmann w mieszkaniu. Przez przypadek wszystko pokazała. "O nie!"
Zaśpiewa na sylwestrze TV Republika. Wiemy, z jakimi kosztami się to wiąże
Syn Roba Reinera oskarżony o podwójne morderstwo. Wiadomo, co mu grozi
Doda pokazała swoją kuchnię. Utrzymanie jej w czystości to prawdziwy koszmar
Już wiadomo, jak będą wyglądać święta u Kaczorowskiej. Wszystko zaplanowała
Socha w prostej stylizacji na premierze nowego filmu. Klasyczne połączenie