Edyta Pazura jest szczęśliwą mamą, a swoimi macierzyńskimi przeżyciami chętnie dzieli się w mediach społecznościowych. Na jej instagramowym profilu możemy znaleźć posty związane z nauką w warunkach domowych.
W najnowszym poście Edyta Pazura zamieściła zdjęcie z kuchni, na którym wykonuje zadania jednego ze swoich dzieci, klęcząc na kolanach. W opisie żona Cezarego Pazury zdradziła, jak radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Przy okazji wyznała, co sądzi o tych, którzy bez przerwy narzekają.
Obszerny opis najnowszej fotografii wywołał falę komentarzy. Duża część obserwatorów zgodziła się z tym, co napisała Edyta.
Czy chciałabym, aby najmłodsi wrócili do szkół? Oczywiście, że tak! Marzę o tym, jak uwięziona w wieży księżniczka o swoim rycerzu na białym koniu. W porównaniu jednak do niektórych nie będę lamentować i płakać, że własne dzieci są autorami destrukcji mojej psychiki, jak i domowego miru, bo od zawsze jestem w pełni zaangażowana w ich życie i naukę. Może dlatego nie odczułam tak rażącego zniewolenia mojego „JA”... Bacznie obserwując niektóre koleżanki myślę, że sam fakt, iż dzieci uczące się w domu nie był dla nich tak druzgocący, jak to iż zamknęli im Vitkaca i nie miały po prostu dokąd uciec z chałupy- czytamy w poście Edyty Pazury.
Pod postem pojawiły się też zarzuty:
Wszystko super, tylko są kobiety, które muszą jeszcze iść do pracy i ponadto nadrobić " lekcje online", które albo są przekładane, albo się w ogóle nie odbywają. Nie porównuje tutaj matki, która jest w domu i oczywiście, również pracuje. Tylko dla osoby, która musi zarabiać na chleb i chodzić do "normalnej" pracy (...) Tylko nie porównujmy swoich sytuacji życiowych, bo każdy ma inną (...) Są kobiety, którym jest na rękę być w domu i spełniają się w tym na 100 %, odwożą dzieci, przywożą, zawożą na zajęcia pozalekcyjne etc. A są takie, które chcą się rozwijać, bądź muszą pracować i zaiwaniać na 2 etaty. Życie. Jedno i drugie jest wyborem lub przymusem. Opisywanie tego jako lament nie jest na miejscu. To tak jakbym ja napisała, ze aktorzy lamentują bo jest pandemia i nie mogą występować albo jest to mocno ograniczone. Nie idealizujmy bo same dobrze wiemy jak jest - napisała obserwatorka.
Komentarz szybko doczekał się odpowiedzi autorki wpisu.
Droga Pani. Nie odbieram nikomu prawa do narzekania, bo sama często to robię, wiec proszę tak nie demonizować tego wpisu. Lepiej nie dodawać do moich wypowiedzi czegoś, czego w nich po prostu nie ma - czytamy w odpowiedzi.
Jedna z internautek stwierdziła, że Edyta ma rzekomo łatwiej, gdyż ma bogatego męża. Również w tym wypadku żona aktora postanowiła odpowiedzieć użytkowniczce.
Czekałam na mój ulubiony komentarz z cyklu: "Masz bogatego męża, to ci łatwiej". No to niestety zmartwię Panią, bo nie jest tak, jak Pani pisze w swoim widzeniu bogatej żony męża. Proszę się spróbować zorganizować, żeby móc posłuchać ptaków w ciszy - na przykład wtedy, kiedy "pada Pani na ryja", bo każdy pada tak samo jak Pani i nie jest Pani w tym jedyna - napisała Edyta.
Trzeba przyznać, że odpowiedź dosadna, ale prawdziwa i dająca do myślenia.