22 października sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekli, że aborcja z uwagi na ciężkie uszkodzenia płodu jest niezgodna z konstytucją. Wyrok ten sprawił, że pomimo szalejącej pandemii - około 20 tysięcy nowych zakażeń dziennie - ludzie tłumnie wyszli na ulice, by zademonstrować swój przeciw wobec tej decyzji. Wśród tłumu można było dostrzec polskie gwiazdy i polityków.
Dramat polskich kobiet odbił się szerokim echem także poza granicami kraju. Wsparcie Polkom okazała między innymi Miley Cyrus, odwagi pogratulował im też Bernie Sanders.
ZOBACZ TEŻ: Miley Cyrus wspiera protestujące Polki. Udostępniła zdjęcie Anji Rubik: "Nie pogrywaj z moją wolnością"
Marcelina Zawadzka komentuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Padły mocne i ważne słowa
Marcelina Zawadzka już dwukrotnie dawała do zrozumienia, co myśli o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jednak do tej pory robiła to wyjątkowo delikatnie i nigdy wprost. W pierwszym wpisie dodała swoje czarno-białe zdjęcia, które opatrzyła wymownym wielokropkiem. Za drugim razem jej stanowisko było odrobinę odważniejsze. Na InstaStories zamieściła zdjęcie z podpisem "Jestem wolna".
Teraz, niewiele ponad tydzień od decyzji Trybunału Konstytucyjnego, Marcelina Zawadzka zamieściła obszerny wpis, w którym już wprost mówi o tym, że nie zgadza się z orzeczeniem:
Są sprawy, co do których powinni wypowiadać się eksperci zgłębiający dany temat w najróżniejszych aspektach. Są też sprawy, które dotykają najbardziej ludzkich, intymnych, prywatnych kwestii. W ich przypadku decyzje powinny zostać w gestii tych, których dotyczą najbardziej. Uważam, że taką właśnie jest sprawa, w której obecnie protestują setki tysięcy kobiet na ulicach naszego kraju, wspieranych przez swoich partnerów, mężów, synów, ojców, braci. W kwestiach światopoglądowych czy wyznaniowych może nas różnić bardzo dużo, ale w tym momencie połączył nas sprzeciw i gniew wobec osób, które zdecydowały za nie, w tak wrażliwej kwestii, jak terminacja ciąży w przypadku stwierdzenia ciężkich wad rozwojowych płodu - zaczęła.
Dalej była prezenterka TVP tłumaczy, że chodzi o możliwość wyboru, a nie atakowanie czy podważanie chrześcijańskich wartości:
Sama nie mam jeszcze dzieci, wierzę, że to jeszcze przede mną i przyjdzie czas na macierzyństwo. Wydaje mi się jednak, że nie trzeba tego doświadczyć fizycznie, aby móc wyobrazić sobie, co czuje kobieta, która musi zmierzyć się z tak ogromną traumą, kiedy dowiaduje się o diagnozie, o wyroku. Kiedy musi podjąć zapewne jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu, mierząc się ze swoim sumieniem, często idącym w parze z wiarą. I o ten wybór właśnie chodzi. Nie o walkę z wartościami chrześcijańskimi, nie o obrazę Boga, w którego się wierzy, a o możliwość podjęcia decyzji, która bez względu, jaka będzie, i tak odciśnie piętno na całe życie. Żadna z nas nie chciałaby zostać postawiona przed takim wyborem, ale jeśli by to się stało, każda z nas powinna mieć możliwość, a nie przymus przez bezduszne regulacje prawne zagrożone karą. Wszystkim Wam życzę dużo siły, determinacji, a tym, którzy mają wątpliwości, po której stronie się opowiedzieć - empatii - czytamy.
Zobaczcie wpis. Zgadzacie się z nią?