5 października minęło dokładnie sześć lat od śmierci Anny Przybylskiej. W tę smutną rocznicę wspomniała ją siostra Agnieszka Kubera oraz nastoletnia córka, Oliwia Bieniuk. Bliscy aktorki oraz fani każdego roku odwiedzają jej grób, a zapalone znicze i świeże kwiaty są tylko potwierdzeniem tęsknoty za gwiazdą. O Przybylskiej ciepło wypowiadał się także Radosław Piwowarski, w filmie którego młodziutka wtedy aktorka zadebiutowała.
Anna Przybylska zadebiutowała w 1997 roku w filmie "Ciemna strona Wenus" Radosława Piwowarskiego. Aktorka mająca zaledwie 19 lat, wcieliła się w postać „Suczki”. Rok później dołączyła do obsady serialu "Złotopolscy" i to właśnie ta rola przyniosła jej ogromną popularność.
Reżyser znanej produkcji TVP cały czas wspomina Anię. Najbardziej z aktorką kojarzy mu się jedno z polskich miast. Opowiedział o tym w rozmowie z Fakt24.
Ilekroć widzę na mapie Gdynię, to wtedy zawsze myślę o Ani. Tak mi się ona przykleiła do tej Gdyni. Filmy robiliśmy w Warszawie, ale ją często odwoziłem na pociąg do Gdyni i odbierałem, jak przyjeżdżała do Warszawy. Ona była wtedy nieletnią dziewczynką. Dbaliśmy o Anię jak o własne dziecko.
Przybylska była wdzięczna Piwowarskiemu za tę ważną dla niej szansę i nigdy o tym nie zapomniała.
Wszystkie inne aktorki natychmiast zapominają, w życiu im się nie przypomni, że ktoś im pomógł, nauczył, pokierował, dał rolę, coś powiedział. A Anka zawsze mówiła, że wszystko mi zawdzięcza. Nawet w takich ostatnich SMS-ach, które sobie zachowałem.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Historia miłosna Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka. Aktorka była dla ukochanego "zakazanym owocem"
Reżyser zdecydował się na odważny gest i ujawnił, co Ania pisała do niego w ostatnich SMS-ach.
Wysyłała je, gdy już była w szpitalu i było już bardzo źle, to pisała tak serdecznie do mnie. To było bardzo wzruszające. "Kochany reżyserze, nie damy się, wszystko Tobie zawdzięczam itd.". Żadnego z nich nie skasowałem do dziś - wspomina.