Anna Lewandowska 32. urodziny świętowała w gronie najbliższych. Nie mogło zabraknąć również tortu. Patrząc na ilość owoców, jakie się na nim zmieściły, nie mamy wątpliwości, że był bardzo zdrowy.
Anna Lewandowska pochwaliła się, jaki tort sprawili jej najbliżsi z okazji jej 32. urodzin. Trenerka na zdjęciu na Instagramie pozuje uśmiechnięta, z talerzem, na którym spoczywa nietknięty jeszcze wypiek. Do tego jedna świeczka, pamiątkowe zdjęcie i można pomyśleć życzenie.
Przygnieciony owocami tort wygląda naprawdę apetycznie. Ale co może być lepszego od jednego tortu, który jest smaczny? Dwa torty. Tymczasem obok tego z tabliczką "Anna 32", położono jeszcze jeden, dokładnie taki sam, też z jedną świeczką. Wiemy, do kogo należy.
Anna Lewandowska swoje urodziny świętowała w duecie z przyjaciółką - Sandrą Sienkiewicz, właścicielką marki biżuterii Berries&Co. To Sandra była twórczynią zeszłorocznego spotkania Influencer's Day. Ania i Sandra przyjaźnią się i łączą znajomość z interesami. Lewandowska jest jedną z twarzy, które noszą biżuterię tworzoną przez Sienkiewicz.
Czytaj też: Anna i Robert Lewandowscy pluskają się w morzu. Trenerka pokazała sylwetkę pięć miesięcy po porodzie
Anna Lewandowska swoje urodziny świętuje już od kilkunastu godzin. Na jej Instagramie zaprzyjaźnione gwiazdy na wyścigi składają jej życzenia urodzinowe. Nie mogło zabraknąć Pauliny Krupińskiej, Maffashion, Małgosi Rozenek, Agaty Rubik czy Joanny Koroniewskiej - i wielu innych. Jednak w tej wielkiej gwiazdorskiej beczce miodu jest też łyżeczka dziegciu, dodawana przez fanów.
Z okazji urodzin życzę Pani więcej zdrowego rozsądku, a mniej gwiazdorzenia. Zamiast tortu proponuję snickersa.
A ja Pani życzę innych doradców. Straszenie ludzi pozwami za powiedzenie prawdy jest słabe. Wykorzystywanie swojej kasy do uciszania ludzi również. Przykre, zmieniłam o Pani zdanie. Była Pani inspiracją, a teraz nie chciałabym być pod jakimkolwiek względem podobna do Pani.
Sto lat i jeszcze więcej wysłanych pozwów!
Chodzi oczywiście o aferę z weekendu, kiedy Maja Staśko - działaczka feministyczna - poinformowała, że dostała od prawników trenerki pismo w sprawie krytyki Lewandowskiej w swoich mediach społecznościowych. Posty, w których Staśko zarzuciła Lewandowskiej bodyshaming, mają zniknąć z sieci, inaczej aktywistce grozi nawet 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Pismo od prawników wywołało swoisty "efekt Streisand" - jeśli strona trenerki chciała załatwić sprawę po cichu i usunąć krytykę z internetu, to teraz jest to już niemożliwe. Maja Staśko o każdym kolejnym ruchu informuje w internecie (np. zgodnie z ostatnimi informacjami Lewandowska miała jednak odwołać spotkanie z aktywistką, choć w ten sposób miały się "dogadać"). Zdezorientowani fani Anny Lewandowskiej od dwóch dni mają mętlik. Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.