Od kilku dni głośno jest na temat kontrowersyjnego zachowania Anny Lewandowskiej, które spotkało się z falą krytyki ze strony urażonych fanów. Trenerka opublikowała na swoim instagramowym profilu nagranie, na którym tańczy w kostiumie imitującym dodatkowe kilogramy. Spora część uznała wideo za body shaming i fat shaming. Jak stwierdzili fani, takie zachowanie nie przystoi nikomu, a szczególnie specjalistce, która zdaje się pomagać kobietom w dążeniu do akceptacji siebie.
Mimo iż Lewandowska przeprosiła osoby, które poczuły się urażone, jej wizerunek został mocno nadszarpnięty. W mediach pojawiła się bowiem informacja, którą podzieliła się Maja Staśko, że komentarzami w sprawie zajęli się prawnicy Lewej.
Prawnik Anny Lewandowskiej zagroził mi pozwem i karą w wysokości 50 000 zł, jeśli nie usunę posta, w którym krytykuję przebranie się celebrytki w strój grubej osoby. W poście wskazuję, że trenerce fitness zabrakło empatii, a to, co zrobiła, to szydzenie z grubych osób. I tyle - czytamy we wpisie.
Podobna sytuacja spotkała modelkę plus size, która również poczuła się urażona wybrykiem Anny. Wygląda na to, że sprawa skłoniła Lewandowską do refleksji, ponieważ w jej instagramowej relacji pojawiło się sprostowanie. Zatrwożona gwiazda wytłumaczyła, że nie miała złych zamiarów. Zabrakło jednak odniesienia do pozwów.
Dzieci poszły spać, a ja mogę nadać kilka słów. Ostatnia sytuacja, która ma miejsce w moich social mediach. Kochani, kto mnie zna, nie od dziś, albo kto mnie zna od niedawna, może sprawdzić na moim profilu, że nigdy, przenigdy, nie miałam złych intencji. Nigdy, przenigdy, nie dodaję złych, negatywnych emocji. Nigdy, przenigdy, nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję - przypomniała.
Żona Roberta Lewandowskiego po raz kolejny przeprosiła osoby, które poczuły się urażone. I tylko te.
Pracuję z kobietami i z ich problemami od wielu lat, to cała moja praca i tematy, które poruszam w moich social mediach. Chciałabym raz jeszcze przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte moim filmikiem. Nie to było moim zamiarem. Pisałam to też w moim poście, który wrzucę raz jeszcze. Nie dzielmy się, tylko się po prostu wspierajmy - zaapelowała.
Myślicie, że te słowa sprawią, że sprawa pójdzie w niepamięć?