Produkcja Sylwestra Latkowskiego, "Nic się nie stało", nadal jest głośno komentowana w mediach. Celebryci, o których wspomniał w wywiadzie w TVP reżyser wydali oświadczenia, po których milczą. Zupełnie inaczej zachowują się widzowie, których temat nadal interesuje. Kilka dni temu na Facebooku głos zabrała również lektorka filmu. Latkowski nie będzie zachwycony.
Na facebookowym koncie Barbary Kałużnej pojawiło się oświadczenie. Aktorka, która grała w "Pierwszej miłości", jest również lektorką. Właśnie jej głos możemy usłyszeć w "Nic się nie stało".
Drodzy Przyjaciele, jak wiecie, jestem lektorką. W sierpniu 2019 roku zostałam poproszona przez producenta, Adama Sokołowskiego, o przeczytanie fragmentów zeznań dziewcząt, które zostały skrzywdzone przez osoby związane z Zatoką Sztuki. Nagranie miało zostać wykorzystane w filmie dokumentalnym, który miał kontynuować ważny społecznie temat, znany mi z reportażu Gazety Wyborczej. Właśnie dlatego podjęłam się tego zadania i zrobiłam to bezpłatnie, nie pobrałam za to żadnego wynagrodzenia - wyznała.
Kałużna dała również do zrozumienia, że jest zaskoczona efektem końcowym produkcji. Napisała wprost, że czuje się wykorzystana.
Wczoraj wieczorem zobaczyłam film. Czuję się wykorzystana i wplątana w propagandową produkcję, która z problemem, o którym miał być zrealizowany dokument, ma niewiele wspólnego.
Znając temperament Sylwestra Latkowskiego, spodziewamy się mocnej odpowiedzi.