Były prezydent Stanów Zjednoczonych, Bill Clinton, wystąpił w filmie dokumentalnym poświęconym jego żonie, Hillary. Oczywiście nie obyło się bez pytań o romans polityka z byłą stażystką Białego Domu, Monicą Lewinsky. Sytuacja miała miała miejsce podczas jego kadencji, czyli w latach 90. Dziś Clinton twierdzi, że płomienna relacja "pomogła mu w jego własnych sprawach".
Czy da się przewidzieć, że partner nas zdradzi?
Bill Clinton wyznał, że w momencie, gdy poznał Lewinsky, presja pracy sprawiła, że "czuł się jak bokser, który rozegrał 30 rund". Relacja z młodszą kobietą miała być dla niego okazją do chwili odpoczynku i wytchnienia. Romans ówczesnej głowy państwa szybko ujrzał światło dzienne, a jego małżeństwo z Hillary Clinton zawisło na włosku. Po latach polityk powiedział, że para przeszła bardzo trudną terapię małżeńską. Jak widać, z pozytywnym skutkiem.
W dokumencie były prezydent USA przeprosił swoją kochankę. Przyznał też, że czuł się okropnie z tym, że do końca życia może być postrzegana przez pryzmat skandalu, który miał miejsce ponad dwie dekady temu. Mimo to zasugerował, że Lewinsky powinna zostawić przeszłość za sobą.
Musisz na nowo zdefiniować, czym jest normalność - powiedział.
Czteroczęściowy dokument przedstawia kulisy życia Hillary Clinton od czasów studenckich aż do jej przegranej z Donaldem Trumpem w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Coś nam jednak mówi, że to właśnie wątek romansu jej męża ze sporo młodszą od niego stażystką będzie cieszył się największym zainteresowaniem mediów.
Po raz ostatni Bill Clinton odniósł się do seks skandalu sprzed lat w 2018 roku. Wywołał wówczas sporo kontrowersji, ponieważ stwierdził, że nie ma obowiązku prywatnie przepraszać Lewinsky.
MŁ