Highbart i Edyta Górniak nie są na przyjacielskiej stopie. Dowiedzieliśmy się tego, kiedy wyszło na jaw, że córka stylisty i syn artystki rozstali się. Wówczas ich rodzice zaczęli wbijać sobie szpile w mediach. 4 marca z kolei Highbart pokazał kadry z monitoringu, na którym widać Edytę Górniak z Allanem Enzo, którzy zajmują się wynoszeniem rzeczy ze studia, w którym działała także Nicol Pniewska. "Mój syn po rozstaniu zabrał swoją własność, czyli cały swój sprzęt muzyczny kupowany przez lata, z obawy przed ludźmi, którzy zaczęli go agresywnie atakować" - tak ten fakt skomentowała diwa. Teraz Pniewski postanowił dodać coś od siebie.
Stylista rozmawiał o aferze z Jastrząb Post. Opowiedział o tym, co z jego perspektywy działo się, odkąd poznał diwę. "Musiałbym napisać książkę, by opisać ostatnie dwa lata swojego życia, w którym pojawiła się Edyta, już nie mówiąc o tym, jak w tym czasie traktowała Allana. Finansowaliśmy jego karierę przez ostatnie dwa lata, ale przede wszystkim daliśmy mu rodzinę, której nigdy nie miał. (...) Jestem nazywany menedżerem Allana, natomiast menedżer zarabia dzięki swojemu podopiecznemu, a nie go finansuje. Ja byłem jego przyjacielem, nie menedżerem. To on jeszcze chwilę temu nazywał mnie ojcem!" - przekazał Highbart, przypominając o tym, że jego zdaniem traktował Allana Enzo jak członka rodziny.
Ojciec Nicol Pniewskiej jest zniesmaczony tym, co stało się ze studiem nagraniowym. Przypomnijmy, że część wyposażenia znalazła się na pobliskim śmietniku... "Rzeczy, które zabrali (nigdy nie użyłem słowa "ukradli") należały do nich (tj. do Nicoli i Allana) i żadne z nich nie miało prawa ich zabrać bez ustalenia tego z drugą stroną. Natomiast najgorszym, co można zrobić, to zdewastować czyjąś własność, a to właśnie uczynili" - przekazał portalowi. Sama wokalistka skomentowała ten fakt w mediach. "Niegdyś cuchnącą piwnicę Allan zamienił na piękne miejsce pracy, ale kiedy zostajesz zdradzony przez najbliższych, to zabierasz swoje zabawki" - napisała Górniak.