W mediach jest głośno o Marku Dittmannie z programu "Sanatorium miłości". Jego programowe koleżanki Anna Wojnarowska i Małgorzata Mikusek stwierdziły podczas transmisji na żywo, że uczestnik nie był szczery w formacie. Miał ukrywać, że rzekomo był w związku. - Marek przyszedł do programu, mając swoją kobietę - mówiła Anna. Kuracjusz nie przemilczał tego tematu i postanowił wyjawić, jak było naprawdę.
Marek zamieścił nagranie na platformie YouTube, w którym odniósł się do słów kuracjuszek. - Już po emisji pierwszego odcinka zaczęły pojawiać się plotki, kolejne intrygi i tak już przez resztę następnych odcinków. Idąc do programu, nie oszukałem i nie okłamałem nikogo, ale nie ukrywałem, że mam dużo koleżanek, czego świadkiem był Stanisław, gdy zadzwoniła do mnie jedna z nich. I na tej podstawie Stanisław puścił plotkę, że mam partnerkę, a dziewczyny szybko to wykorzystały - wyznał Marek. Uczestnik nie ma zamiaru dyskutować z koleżankami. Stwierdził, że on również mógłby podzielić się ciekawymi informacjami na temat jednej z nich. - Ja nie będę się zniżał do ich poziomu, nie będę wdawał się w dyskusję i pranie brudów z programu. Posiadam ogromną wiedzę na temat niechlubnej przeszłości i życia Małgosi, ale tak jak mówiłem, nie zniżę się do jej niskiego poziomu i nie będę tej wiedzy wykorzystywał ani przekazywał w świat - skwitował.
Okazuje się, że Marek już na początku siódmego sezonu programu zwrócił uwagę widzów nie tylko swoją charyzmą, ale też imponującą historią z przeszłości. Mężczyzna wyjawił, że w latach 2013-2014 samotnie przemierzył na rowerze 46 tysięcy kilometrów dookoła świata, odwiedzając niemal 40 krajów, w tym m.in. Rosję, Chiny, USA, Meksyk i Kanadę. "Wyruszyłem 10 maja, w swoje urodziny. Wróciłem równo po roku, w kolejne urodziny" - wspominał w rozmowie z "Dziennikiem Toruńskim". Uczestnik "Sanatorium miłości" podkreślał również, że jego podróż była czystą improwizacją.