Wierni fani wyczekiwali "Tańca z gwiazdami" od dawna. Polsat wyemitował pierwszy odcinek wiosennej edycji na początku marca. Bohaterów ocenia ten sam skład, co w dwóch ostatnich edycjach, czyli Iwona Pavlović, Rafał Maserak, Ewa Kasprzyk i Tomasz Wygoda. Czwarty odcinek tanecznego show przypadł na 23 marca. Jak zwykle w produkcji nie zabrakło licznych emocji. Jedna z jurorek nie kryła wzruszenia.
Adrianna Borek i Albert Kosiński pojawili się na parkiecie wraz z tatą uczestniczki. Mężczyzna zaprezentował się w eleganckim fraku. Mama kobiety podeszła do swoich bliskich tuż po występie. Wręczyła jej kwiaty i podziękowała za dobroć oraz wytrwałość w dążeniu do swojego celu. Jurorzy byli zachwyceni. Szczególnie Iwona Pavlović była dotknięta sytuacją. Podzieliła się prywatnym wyznaniem. - Ile ja bym dała, żeby tak zatańczyć z moim tatą - powiedziała łamiącym głosem. Wyjątkowy obraz Adrianny z tatą sprawił, że nie powstrzymała łez.
W czwartym odcinku jurorzy bardzo pozytywnie oceniali wszystkie występy i nie szczędzili uczestnikom komplementów. Było emocjonalnie i niezwykle rodzinnie za sprawą bliskich gwiazd, którzy pojawiły się na parkiecie. Co więcej, jury przyznało 40 punktów aż trzem parom - Marii Jeleniewskiej i Jackowi Jeschke, Agnieszce Kaczorowskiej i Filipowi Gurłaczowi oraz Blance i Mieszkowi Masłowskiemu. Najgorzej w tym odcinku poradzili sobie Magdalena Narożna i Piotr Musiałkowski, którzy dostali 32 punkty. Niespodziewanie okazało się, że w czwartym odcinku żadna z par nie musi się jednak martwić o noty jury. Gdy przyszło do ogłaszania wyników, prowadzący ogłosili, że nikt nie odpada. Wiadomość ta spotkała się z ogromnym entuzjazmem widzów "Tańca z gwiazdami". Większość z nich zwracała uwagę, że zawsze tak powinno być w przypadku odcinków, w których uczestnikom towarzyszą ich bliscy. "Bardzo dobra decyzja stacji", "Bardzo dobrze, na rodzinnych odcinkach nikt nie powinien odpaść!", "Najlepsza wiadomość" - pisali na Instagramie.