Jerzy Stuhr zmarł 9 lipca 2024. Wybitny aktor i reżyser miał na koncie wiele doskonałych ról, dzięki czemu zapisał się na kartach kinematografii. Artysta uczył też kolejne pokolenia aktorów. Był profesorem sztuk teatralnych, a w latach 1990-1996 oraz 2002- 2008 rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Wykładał także na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Jednak przed jego śmiercią, media nie rozpisywała się o dorobku artystycznym reżysera, ale o kolizji, którą spowodował, będąc pod wpływem alkoholu. Teraz do tej przykrej sytuacji wróciła jego żona na antenie Polsatu.
Barbara Stuhr 8 września była gościnią nowej śniadaniówki Polsatu "halo tu Polsat". W rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim opowiedziała o chorobie męża oraz tym, jak aktor zachowywał się po tym, jak przeszedł udar. Poruszyła też temat związany z żałobą po starcie ukochanego i nie kryła, że za nim tęskni. W pewnym momencie wspomniała jednak o kolizji, w której udział brał Jerzy Stuhr. Przypomnijmy, że w październiku 2022 roku aktor prowadząc auto, zahaczył o motocyklistę na jednej z krakowskich ulic. Mężczyzna, którego potrącił Stuhr, nie odniósł poważnych obrażeń. Na miejscu pojawiła się policja, a badanie wykazało, że reżyser miał w organizmie 0,7 promila alkoholu. Aktor stanął przed sądem. Ostatecznie musiał zapłacić grzywnę i stracił prawo jazdy.
Barbara Stuhr sama poruszyła temat kolizji, którą spowodował jej mąż. Wskazała bowiem, że to przykre wydarzenie spowodowało, że Jerzy Stuhr postanowił spisać swoje wspomnienia z ostatniego roku życia.
Po jakimś czasie nastąpił ten niefortunny przypadek jego spotkania z motocyklem, który dość niefortunnie został opisany. Nie chciałabym do tego wracać, ale to było też powodem powstania tej książki
- mówiła Barbara Stuhr o pozycji zatytułowanej "Z biegiem dni. Pamiętnik minionego roku". - Ja i dzieci namówiliśmy go [do pisania - red.]. To była pewnego rodzaju terapia. [Zachęcaliśmy go - red.], by próbował pisać, bo ma dobre pióro. Taki był z początku niechętny, ale jak wsiąkł w to, to widać, że to jest jego życie - usłyszeli widzowie.
W tej książęce są jego zapiski odręczne, tam widać już, że pod koniec miał kłopoty neurologiczne. Wypierał to. Nie chciał iść do żadnego specjalisty. Mówił, że się świetnie czuje
- kontynuowała.
Barbara Stuhr dodała, że z czasem jej mąż zaczął się zmieniać. Kiedyś dusza towarzystwa, a pod koniec życia zamykał się w gabinecie, gdzie pisał i uciekał od ludzi. - Ta książka jest dla mnie wzruszającym dokumentem jego walki. On czuł, że coś jest nie tak - mówiła.
Żona aktora przyznała, że aktor nie przygotował jej na własne odejście. Nie chciał mówić o swojej chorobie ani z bliskimi, ani z mediami. - Nie było tematu. Nie można było publicznie mówić, że ma problem z rodzajem demencji, albo że bywał bardzo przygnębiony i się chował. On tego tematu nie chciał podejmować z nami nigdy - powiedziała w śniadaniówce.