Marsz 11 stycznia pod nazwą "Protest wolnych Polaków" zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość zgromadził chętnych w Warszawie pod Sejmem. Na wydarzeniu pojawili się zarówno przedstawieni jako zwykli obywatele, jak i najważniejsi politycy obecnej opozycji. Pojawiły się tam również żony Wąsika i Kamińskiego, o których status toczy się obecnie największy spór. O marszu pojawiła się także wzmianka w "19.30". Co powiedzieli reporterzy?
Można było się domyślić, że sygnowany jako nowy, obiektywny program informacyjny w Telewizji Polskiej, "19.30" wyemituje materiał związany z marszem 11 stycznia, który organizowany był przez PiS. Tego wieczoru program poprowadziła Joanna Dunikowska-Paź. Program rozpoczęto od informacji o ułaskawieniu Kamińskiego i Wąsika przez Andrzej Dudę. Następnie reporter Bartosz Filipowicz opowiedział widzom o demonstracji. Podkreślił, że w stolicy pojawiło się szacunkowo 35 tysięcy osób. Zaprezentowano zdjęcia z wydarzenia, na których można zauważyć zgromadzonych ludzi, którzy wymachiwali biało-czerwonymi flagami.
W reportażu ukazano zarówno mocne przemówienie prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, który straszył utratą demokracji oraz Unią Europejską, jak i Mateusza Morawieckiego. Podkreślono obecność żon przebywających obecnie w więzieniu Kamińskiego i Wąsika. Nie zabrakło także wypowiedzi ze strony rządzących: "Ten protest nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi nastrojami obywateli w Polsce" czy też "Podgrzewanie emocji przez Prawo i Sprawiedliwość". W materiale TVP na temat demonstracji wypowiadali się wyłącznie politycy opozycji - poseł z KO, posłanka z PSL oraz Dariusz Wieczorek z Lewicy. Ten ostatni wyraził wątpliwość co do tego, że marsz rzeczywiście oddaje nastroje Polaków. - Słyszałem, że na siłę zwożą ludzi z Polski autokarami - powiedział.
Ostatnią, wyjaśnioną kwestią, były barierki postawione przed sejmem. Wcześniej zniknęły sprzed parlamentu, co zarzucają politycy opozycji. Szef Kancelarii Sejmu wyjaśnił, że pojawiły się tam na wniosek policji i już jutro znikną.
W czerwcu 2023 to ówczesna, zjednoczone już wtedy opozycja, z Donaldem Tuskiem na czele, postanowiła zorganizować wielki protest, na którym, według doniesień, pojawiło się nawet do pół miliona osób. Wtedy to właśnie "Wiadomości" postanowiły pokazać reportaż o marszu dopiero po informacjach gospodarczych i po spełnionych obietnicach rządu PiS. Był to dopiero czwarty news dnia. Mówiono o kolejnych, którzy "znowu chcą obalić rząd".