"Rolnik szuka żony" nabiera rozpędu. Ostatnio mogliśmy podejrzeć, jak uczestnicy podejmują się pierwszych prac na gospodarstwach. W siódmym odcinku byliśmy świadkami najbardziej emocjonujących momentów w programie, czyli randek. Dla niektórych skończyły się one pożegnaniem z programem. Nie obyło się bez łez i dramatycznych wyjść.
Waldemar jako pierwszą zabrał na randkę 39-letnią Annę. Nie zdążyli nawet dojechać na miejsce, a kandydatka wyczuła, co się święci. Nie myliła się. Szybko okazało się, że to właśnie ona będzie musiała opuścić gospodarstwo. Nie kryła rozczarowania. Zwróciła także uwagę, że uczestnik od samego początku daje przeczucie, że sprawa jest już rozsądzona i to Ewa skradła jego serce.
- Chciałbyś, żebym ja pojechała do domu? - spytała, ale Waldemar nie chciał odpowiedzieć. - Ja wiem, że ty wybierzesz Ewę - oznajmiła.
Na miejscu randki na parę czekał pięknie zaaranżowany taras zabytkowego dworu. Na stole ułożono romantyczne rogaliki, których niestety nie mieli okazji skosztować. Za to operator kamery chętnie kierował obraz właśnie na te wypieki. Widzowie mogli w tym czasie posłuchać rozmowy Waldemara i Anny, którzy zostali w samochodzie. 39-latka wykorzystała okazję, aby ponarzekać na Ewę. - Dzisiaj twoja mama tylko jej zwróciła uwagę, że nie podoba jej się, że z make-upem chodzi do zwierząt, bo to nie wypada. Bo za chwilę, co sobie ludzie pomyślą, że przyjechała karierowiczka. (...) Twoja mama jest starszą osobą i jej zdanie trzeba uszanować - mówiła.
- Ewa jest młoda, ma dopiero trzydzieści lat, jest między wami jedenaście lat różnicy. Może mieć jeszcze niejedno dziecko. Spełni twoje marzenia. Tylko zadaj Ewie jedno pytanie: czy ona w ogóle chce mieć te dzieci. Zanim podejmiesz decyzję. Ona jedno gada przy nas, a drugie gada... Ja nie chcę tutaj siać fermentu, bo ja i tak pojadę dzisiaj do domu. (...) Bo ona w hotelu w Toruniu powiedziała, że ona nie wie, czy będzie chciała mieć dzieci - mówiła już przez łzy.
- Nie jestem osobą, która nie wiem, będzie robić jakieś awantury. Pożegnam się i pojadę - zapewniła Waldemara uczestniczka, po czym się rozpłakała. Jednak to rozstanie nie należało do najspokojniejszych. - Chciałam wam oznajmić, że on was tak pyknął, że jadę do domu - wyznała po wejściu do domu, gdzie czekały już pozostałe kandydatki. Następnie spakowała swoje rzeczy i z impetem wyszła z budynku. Wróciła jeszcze pożegnać się ze wszystkimi. Odrzuciła jednak Dorotę, która chciała ją przytulić i Waldemara, próbującego wręczyć jej prezent na odchodne. - No to klasę pokazała na sam koniec piękną - skomentowała Dorota.