Dziewiąta edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia" trwa w najlepsze. Wszystkie pary wytypowane przez ekspertki są już po oficjalnych uroczystościach. W piątym i szóstym odcinku mogliśmy rzucić okiem na to, jak bawili się w podróżach poślubnych. Świeżo upieczeni małżonkowie mają miesiąc na podjęcie decyzji, czy chcą kontynuować relację. Widzowie z zaciekawieniem śledzą kolejne losy uczestników. Mają już nawet swoich faworytów. Kornelia i Marek, póki co całkiem nieźle się dogadują. Wydaje się, że nadają na tych samych falach. Na pierwszy wspólny wyjazd wybrali się na Maltę. Kobieta chciała nieco pozwiedzać. Mężczyzna wpadł na pomysł wypożyczenia samochodu. Nie przewidział jednak, jakie trudności mogą go napotkać.
W poprzednim odcinku Marek po raz pierwszy w życiu zmierzył się z prowadzeniem pojazdu w lewostronnym ruchu. Łatwo nie było. Można było zauważyć, że jest zestresowany i jedzie niepewnie, jednak z całych sił próbował ukryć negatywne emocje przed żoną. W trakcie jazdy kilkakrotnie zdarzyło mu się niechcący zahaczyć o lusterka aut, stojących na poboczu.
W najnowszym epizodzie Marek bogatszy o nowe doświadczenia postanowił jeszcze raz podjąć wyzwanie i ponownie wsiadł za kółko. Niestety, tym razem lusterka również go pokonały. Jadąc wąskimi uliczkami, znowu zaczął zahaczać o inne pojazdy - Jestem wykończony psychicznie całą tą jazdą. Ogarnianiem samochodu. Patrzeniem, czy się w ogóle zmieszczę na pasie i patrzeniem, jak wszyscy jeżdżą, ale wiem, że zrobiłem coś, co ona będzie pamiętała, że była na Malcie i zobaczyła stolicę, a reszta dla mnie to jest nic - powiedział. Po czym dodał - Te sytuacje z tymi lusterkami też były dla mnie bardzo mocno stresujące. Jak jechałem i gdzieś nie mogłem wyczuć tej odwrotności samochodu. Byłem sam zły na siebie, że nie podołałem - podsumował.
Uliczne poczynania Marka nie umknęły uwadze czujnych widzów. Ci w mgnieniu oka odnieśli się do zaistniałej sytuacji. Na Facebookowym profilu fanów programu, aż zaroiło się od komentarzy. Jedni wyrażali współczucie. "Marek był tak zestresowany prowadzeniem samochodu w ruchu lewostronnym, że aż oczy krwawiły od samego patrzenia na to, jak się męczył". Drudzy zwracali uwagę na inne kwestie. "Koleś strącił już cztery lusterka i ani razu nie zostawił właścicielom auta kontaktu do siebie. Do tego to jest traktowane, jakby się hehe potknął i nic się nie stało, a nie zniszczył czyjąś własność" - napisała jedna z internautek. "Ale jak on w ogóle zapierdzielał! Strącał lusterka jedno za drugim, a dalej mknął, jak szybki i wściekły" - dodała kolejna. "Na bank dwa były urwane, jak oglądałam. Masakra" - stwierdziła następna. A wy co o tym sądzicie?