Magda Gessler od lat przemierza całą Polskę, by pomagać lokalom, które słabo prosperują. Restauratorka ma na koncie sporo sukcesów. Wszystko za sprawą programu "Kuchenne rewolucje", który emitowany jest na antenie TVN od 2010 roku. Kilka lat temu w jednym z odcinków Magda Gessler wybrała się do Wałcza, gdzie zawitała do restauracji "Blue Moon". Lokal istniał od sześciu lat. Nie wszystko jednak szło zgodnie z planem. Zdaniem Magdy Gessler głównym problemem okazał się właściciel i jednocześnie szef kuchni, który nie potrafił zapanować nad biznesem i emocjami.
W trakcie rewolucji wyszło na jaw, że cała załoga jest przez szefa źle traktowana. "Nie ma szacunku do pracowników, i nie tylko", "Przeklina, zdarza się, że popycha nawet" - mówiły. Z tego powodu w dość krótkim czasie restaurację opuściły trzy kelnerki. Byłe pracownice zgodziły się spotkać z Magdą Gessler i opowiedziały o tym, jak były traktowane. "Co byśmy nie robiły wszystko źle. Tak nas próbował zgnębić. To, co on robił, było tylko idealne" - opowiedziała jedna z nich. "Wulgarnie się do nas odnosił. Krzyczał: same debile, sami idioci. (...) Ludzie na sali za głowy się łapali. Tak się wydzierał okropnie" - dodała kolejna.
Magda Gessler próbowała namówić byłe pracownice, by wróciły do pracy. Te jednak definitywnie odmówiły. Po powrocie do restauracji postanowiła skonfrontować się z właścicielem, który na początku zrobił na niej dobre wrażenie. Jak się okazało, były to tylko pozory. "Dlaczego pan jest tak agresywny? Nikt z panem nie chce pracować" - dopytywała. "Zatrudniam ludzi legalnie, płacę legalnie..." - bronił się. Magda Gessler nie dała za wygraną. Zapytała właściciela wprost, w czym leży problem. "Być może jestem za dobry" - odparł.
Po rozmowie Magda Gessler ogłosiła zmiany. Według niej najlepiej byłoby gdyby właściciela nie było w restauracji, przez co atmosfera mogłaby ulec poprawie. Gdy wszyscy myśleli, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, okazało się, że właścicielka też ma swoje za uszami. Jedna z praktykantek Kora postawiła się szefostwu i weszła z nimi w ostry spór. "Ja się będę odzywała, bo ja się nie boję, a one się boją pani" - oświadczyła.
Kolejnego dnia przyszła pora na wspólną naukę gotowania. Gdy restauratorka wypomniała właścicielowi, że ten do niczego nie dopuszcza innych kucharek i wszystko chce robić sam, rozpętała się prawdziwa burza. Po wymianie złośliwości rozgoryczony szef wyszedł z kuchni. "Nazwała mnie nienormalnym! Ja nie pójdę do tej pani gotować! Chyba że mnie przeprosi albo poprosi" - zadeklarował. "Facet 50 lat, a zachował się jak dziecko" - stwierdziła jedna z kucharek.
Ten incydent jeszcze bardziej zaognił sytuację. Do restauracji przyjechała żona właściciela, która zaczęła kłócić się z Magdą Gessler i wyzywać pracownice. "Kora powinna po ryju dostać! Ja wiem, że pani robi show i pani po prostu nas obraża" - grzmiała. Restauratorka nie puściła tego płazem. "Właśnie skończyłam. To jest show! Do widzenia państwu, a chciałam pomóc" - powiedziała i opuściła lokal. W wyniku awantury właścicielka zwolniła wszystkie pracownice. "Idź, debilu, wyjdź z mojej kuchni" - krzyczała. Tym razem rewolucja nie doszła do skutku. Mimo niepowodzenia, po kilku tygodniach Magda Gessler powróciła do restauracji. O dziwo zastała w niej wielu gości. Jak się okazało, interes przejął syn właścicieli. Oni sami postanowili wyjechać za granicę. Zdjęcia z odcinka znajdziecie w naszej galerii w górnej części artykułu.