Magda Gessler od lat przemierza całą Polskę, by pomagać lokalom, które słabo prosperują. Restauratorka ma na koncie sporo udanych rewolucji. Jakiś czas temu odwiedziła urokliwą miejscowość o nazwie Przędzel, gdzie próbowała pomóc właścicielowi restauracji Maciejowi, który miał mieć aż 18-letnie doświadczenie w gastronomii. Zajazd Dwa Koguty początkowo prowadził z przyjacielem. Ten jednak zrezygnował. Maciej został z niedoświadczonym zespołem i poprosił o pomoc Gessler. Trudno było mu jednak przyjąć rady restauratorki i miał sporo obiekcji przed wprowadzeniem nowych zasad. W mediach społecznościowych nowa menadżerka lokalu opublikowała oświadczenie, w którym zaatakowała Gessler i próbowała przedstawić restauratorkę w złym świetle. Ta na Instagramie "Kuchennych rewolucji" krótko podsumowała wizytę w lokalu.
Po "Kuchennych rewolucjach" w restauracji, której nazwę Magda Gessler zmieniła na Gospoda Lasowieckie Serce, w dalszym ciągu nie opadły emocje. Restauratorka nie mogła porozumieć się z właścicielem, który - mimo iż poprosił ją o pomoc - nie był skory do wprowadzenia zmian przez nią proponowanych. Gessler złapała dobry kontakt z Sylwią, która mimo braku doświadczenia na bieżąco uczyła się tajników gastronomii. Gdy restauratorka wróciła do lokalu po rewolucji, okazało się jednak, że kobieta już tam nie pracuje.
Menadżerka, która nie występowała w odcinku show, a najprawdopodobniej została zatrudniona w czerwcu - już po realizacji programu - stwierdziła, że Magda Gessler miała obrać sobie za cel "zniszczenie lokalu", któremu kilka miesięcy temu poświęciła czas i przeprowadziła zmiany. Zarzuciła jej także, że nie poświęciła czasu fanom. Gessler w niedawnym wywiadzie tłumaczyła, że udając się na realizację odcinka, skupia się na pracy w restauracji, a jako osoba publiczna, którą kochają tłumy, nie ma czasu na witanie się z wielbicielami, którzy ustawiają się w długich kolejkach przed lokalem. "Kochani, nie dajmy się wkręcać i niszczyć nasze poczucie wartości. Pani Magda Gessler, wysiadając z busa, podjęła decyzję, jak zniszczyć człowieka, jak wylansować panią Sylwię. Pokazała brak klasy, z nikim się nie witając, fanów nie zauważyła, potraktowała ich jak powietrze, kazała wyprosić gości z sali, jedli pod wiatą" - zaczęła.
Maciej dopiero od kilku miesięcy działa, a zrobił naprawdę dużo. (...) Dlaczego szuka konkretnych ludzi do pracy? Bo chce mieć odpowiedni poziom tu, na Podkarpaciu. Niestety trudno o dobrego pracownika. Stąd też prowadzę regularnie rekrutację, ponieważ chcę stworzyć oddany i zgrany zespół ludzi, który ma pojęcie o gotowaniu. Maciej pragnie pokazać swoją kuchnię... niekoniecznie lasowiacką. To był pomysł produkcji, nie jego. Nie rozumiem tej nagonki z tego powodu. Nie rozumiem też nagonki naszych lokalnych mediów - dodała.
W dalszej części oświadczenia menadżerka przekazała, że lokal zmaga się z hejtem po emisji show. Widzom programu nie do końca spodobało się zachowanie właściciela, które określili jako hipokryzję. Magda Gessler nie była zadowolona z posiłków, które dostała na pierwszym spotkaniu z Maciejem. Już wtedy zauważyła, że właściciel ceni jedynie swoje własne zdanie, a także jest bardzo wymagający.
Maciej chce pokazać, jak gotuje się na Warmii. Przemyca te tajniki w swoich daniach. Telewizja pokazała jakieś słowa, wycinki z kontekstu. Najgorszy hejt, jaki w życiu widziałam. Nie ma restauracji idealnych, każdy popełnia błędy i wyciąga z tego wnioski. Stara się z całych sił udoskonalać w miarę możliwości finansowych. Nastały ciężkie czasy, nie tylko w branży gastronomicznej. Gospoda się rozwija i łatwo też się nie podda. Kuchnia Macieja sama się obroni - napisała na zakończenie.
Magda Gessler na Instagramie "Kuchennych rewolucji" uaktywniła się w sekcji komentarzy. Krótko podsumowała wizytę w lokalu Macieja na Podkarpaciu. "To był dramat" - mogli przeczytać fani. Skontaktowaliśmy się z produkcją show, a także menadżerem Magdy Gessler, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Więcej zdjęć z rewolucji znajdziecie w naszej galerii na górze strony.