W pierwszych odcinkach "Rolnik szuka żony" zobaczyliśmy, jak bohaterowie odczytują listy. Jest to z pewnością jeden z ciekawszych etapów programu. Niektórzy dostali ich bardzo dużo. Ostatnio pisaliśmy o Annie, która prawdopodobnie przebiła liczbę wiadomości, jaką otrzymała kiedyś Kamila Boś. Samo odczytywanie listów jest także dobrą okazją do poznania wymagań, jakie mają bohaterowie programu. Według niektórych fanów część z uczestników zdecydowanie przesadziła przy selekcji kandydatów. Oberwało się m.in. Agnieszce. Więcej zdjęć z programu znajdziesz w galerii na górze strony.
Dosyć chłodno został przyjęty moment odczytywania listów przez Agnieszkę, która zaczęła stawiać bardzo wysokie wymagania. "Miałam takie dobre zdanie o tej pani, dopóki nie wspomniała o tym, że ten gościu musi umieć jeździć konno. Serio? (...) Może się trzeba zastanowić, co jest naprawdę ważne" - pisała jedna z internautek. "Skoro na dzień dobry na forum naśmiewa się z potencjalnych kandydatów, to co może być później?", "Ciężko o niej cokolwiek powiedzieć, bo z jednej strony ja ją rozumiem, że jest taka wybredna, ale z drugiej strony zgłaszając się do programu musiała liczyć się z tym, że listy, które otrzyma, będą od nieokrzesanych panów, którzy są po życiowych doświadczeniach i pewnie niejeden z nich słyszał od byłej partnerki, że jest za mało romantyczny itd." - komentowali pozostali. Nie brakowało też głosów, że uczestniczka jest pewna siebie i po prostu wie, czego chce. A wy co myślicie o zachowaniu Agnieszki?
W tym roku uczestnikami programu są: Waldemar, Agnieszka, Dariusz, Anna i Artur. W pierwszym odcinku mogliśmy zobaczyć m.in. szczere wyznanie Waldemara dotyczące hejtu, jakiego uczestnik doświadczył po emisji odcinka zerowego. Widzów rozsierdził także Artur, który podobnie jak Agnieszka kręcił nosem przy każdym otwartym liście. Niektóre z nich zamknął po przeczytaniu pierwszego zdania. To już jubileuszowa, dziesiąta edycja "Rolnik szuka żony". Produkcję ponownie prowadzi Marta Manowska. ZOBACZ TEŻ: Anna z "Rolnik szuka żony" przeżyła bolesny rozwód. "Przyszłam do domu, a jego już nie było"