"Szkło kontaktowe" to magazyn satyryczno-publicystyczny, który jest emitowany przez TVN24 od 2005 roku. Widzowie przyzwyczaili się nie tylko do jego formuły, ale i prowadzących. Niedawno dowiedzieliśmy się o przerwaniu współpracy z trzema prezenterami formatu. Krzysztof Daukszewicz był pierwszym z nich.
Prezentera widzieliśmy w programie po raz ostatni w maju bieżącego roku. Zapytał wówczas Piotra Jaconia, ojca transpłciowego dziecka o to, jakiej płci ono jest na dzień dzisiejszy. Stacja postanowiła zareagować na tę sytuację. "Przepraszamy wszystkich naszych widzów, a w szczególności społeczność LGBT+" - czytaliśmy w oświadczeniu. Daukszewicz został odsunięty od formatu i oznajmił, że nie planuje powrotu. "Doceniam rękę wyciągniętą do mnie przez TVN, dziękuję Tomkowi Sianeckiemu i moim kolegom za wsparcie, ale uważam, że po tym, co przeżyłem ja i moja rodzina w ciągu ostatnich tygodni, nic już nie będzie takie samo" - oznajmił na Facebooku. Po odejściu satyryka odnotowano znaczne zmiany w oglądalności "Szkła kontaktowego".
W pierwszych tygodniach format śledziło średnio 584 tys. widzów, co przełożyło się na 6,23 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród publiczności zgodnie z danymi Nielsen Audience Measurement, do których dotarł serwis Wirtualnemedia.pl. Wcześniej program oglądało 593 tys. osób - tak było chociażby w okresie od maja do lipca w 2022 roku. Co ciekawe, na początku czerwca b.r. program śledziło 777 tys. widzów i to zaskoczyło szczególnie tych, którzy wróżyli formatowi spadek oglądalności wskutek odejścia Daukszewicza.
Wygląda na to, że afera związana z formatem dała mu drugie życie. Ostatnia średnia oglądalność programu była wyższa od tej, którą odnotowano pod koniec kadencji Daukszewicza. "Szkło kontaktowe" cieszy się wzrostem oglądalności o 30 tys. widzów w zestawieniu z wynikami z ostatnich tygodni pracy satyryka. Zdjęcia z programu zobaczycie w naszej galerii.