Czwarta edycja programu "The Voice Senior" ruszyła pełną parą. Za nami już trzeci odcinek nowego sezonu. Pojawiła się w nim uczestniczka, która zaskoczyła widzów i jurorów swoją historią. Pani Nina Ilnicka została namówiona do udziału w show przez Małgorzatę Tomaszewską. Obie poznały się na planie "The Voice of Poland", w którym występowała córka pani Niny, również utalentowana muzycznie.
Nina Ilnicka opowiedziała przed kamerami historię swojej muzycznej kariery. Jak się okazuje, w młodości zajmowała się śpiewaniem zawodowo i wyjechała do Iraku. Tam, w hotelu, w którym występowała, została dostrzeżona i zaproszona na ślub syna... Saddama Husajna. Uczestniczka, wspominając imprezę, porównuje ją do "party po hollywoodzkich Oscarach".
Wyjechałam na kontrakt do Bagdadu do Al Rashid Hotel. Śpiewałam standardy amerykańskie, trochę rosyjskiej muzyki. Tam zostałam dostrzeżona i zaproszona na uroczystość weselną syna Saddama Husajna. To było ogromne przeżycie dla mnie, bo było tam jak na party po hollywoodzkich Oscarach.
Seniorka wyznała kolejno, że miała również zdobyć kontrakt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Przez dwa lata śpiewała w Dubaju, gdzie poznała przyszłego męża - brytyjskiego żołnierza. Po ślubie wyjechała do Anglii i urodziła córkę Izabelę. Dwa lata później dostała propozycję kolejnego kontraktu, jednak chęć bycia z dzieckiem była silniejsza od kariery.
Jak Izunia miała dwa lata, otrzymałam propozycję wyjazdu do Abu Zabi. Zgodziłam się z ciężkim sercem, ale nie wytrzymałam długo. (...) Podziękowałam kolegom, powiedziałam: "Słuchajcie, ja muszę wracać do Izy". Wróciłam i powiedziałam, że nigdy więcej nie wyjadę - wyznała Nina Illnicka.
Przypominamy, że synowie irackiego dyktatora Saddama Husajna, choć zasiadali na szczytach władzy, zostali zapamiętani przez historię jako przestępcy, zwyrodnialcy i mordercy.