Łukasz Szczeciński nie krył radości, kiedy udało mu się najszybciej odpowiedzieć na pytanie startowe i wyeliminować konkurentów. Po chwili przyznał, że siedzenie na fotelu "Milionerów" było jego marzeniem. Przyszły student podszedł do swojej gry z wielkim entuzjazmem, jednak już przy pierwszym pytaniu miał sporo problemów. W zdobyciu 500 złotych pomogła mu publiczność. Przy drugim podejściu wcale nie było lepiej.
Pytanie za tysiąc złotych sprawiło, że uczestnikowi jeszcze bardziej zrzedła mina. Nie spodziewał się, że będzie miał pecha do pytań, które poruszają nieznane mu dziedziny. Tym razem chodziło o używane na lekcji wf-u przyrządy do ćwiczeń.
Co ma koń gimnastyczny?
Hubert Urbański zapytał uczestnika, czy zetknął się kiedyś z czymś takim, jak koń gimnastyczny.
Po raz kolejny mam pytanie, które nic mi za bardzo nie mówi. Niestety nie. Zazwyczaj, jak były lekcje gimnastyki na wf-ie to starałem się je omijać szerokim łukiem. Nienawidziłem gimnastyki - powiedział Łukasz Szczeciński w programie.
Dodał, że głupio byłoby mu odpaść z niczym, dlatego skorzystał z pierwszego koła ratunkowego. Wybrał telefon do przyjaciela, a konkretniej do swojej mamy. Niestety mama również nie wiedziała. Uczestnik sięgnął po kolejną, ostatnią już pomoc i wykorzystał pół na pół. System odrzucił dwie błędne odpowiedzi, a zostały te, które nic panu Łukaszowi nie mówiły. Do wyboru miał B. i C. Wyraźnie zmieszany, nie wiedział, co robić.
Spokojnie, Łukasz. Czasami tak jest, że na początku trudniej, a potem łatwiej. Może tak będzie w twoim wypadku - powiedział Hubert Urbański.
Uczestnik zdecydował się strzelać. Postawił na odpowiedź C. łęki, która okazała się poprawna. Łęki to specjalne uchwyty do trzymania na koniu gimnastycznym. Zestresowany pan Łukasz odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał od prowadzącego, że strzał był prawidłowy. Osiągnął gwarantowany tysiąc złotych i mógł grać dalej.