Program "Milionerzy" po raz kolejny zaskoczył. Pytanie za pięć tysięcy okazało się wcale nie takie łatwe. Popularny wśród właścicieli psów projekt okazał się mało znany zarówno dla uczestnika, jak i publiczności, która mu pomagała. W ruch poszło ostatnie koło ratunkowe. O co chodziło z żółtą wstążką?
Pan Krzysztof kontynuował rozgrywkę po tym, jak w pytaniu za dwa tysiące złotych wykorzystał dwa koła ratunkowe i przeszedł dalej. Do pytania za pięć tysięcy przystępował z ostatnim wariantem pomocy, jaką było poradzenie się publiczności.
Uczestnik nie znał odpowiedzi i poprosił o pomoc publiczność. Po głosowaniu okazało się jednak, że zdania są podzielone. 41 procent osób obstawiło odpowiedź A, a 33 procent z nich postawiło na B. Pan Krzysztof mimo wszystko postanowił zaufać większości i zaznaczył odpowiedź A. Niestety poprawna odpowiedź to B — więcej przestrzeni. Gracz wyszedł ze studia z gwarantowanym tysiącem złotych.
Zobacz też: "Milionerzy". Który kościół nie uważa małżeństwa za sakrament? Nawet teściowa nie znała odpowiedzi
Zwyczaj przyczepiania żółtej wstążki do smyczy wziął się od projektu "Yellow dog". Wstążka symbolizuje, że pupil potrzebuje specjalnego traktowania i więcej przestrzeni. To sygnał, by nie podchodzić z innymi psami, nie głaskać i nie zaczepiać zwierzęcia. Nie oznacza to, że pies jest agresywny. Natomiast może źle znosić towarzystwo innych, być chory, zalękniony lub dopiero oswaja się z otoczeniem po opuszczeniu schroniska. Niezależnie od powodu, kiedy widzi się żółtą wstążkę, nie należy rzucać się do głaskania i ingerowania w przestrzeń zwierzaka.