"Idol" dobiegł końca. Pełny emocji show wieńczył niemniej emocjonujący odcinek finałowy. Do ostatniego etapu dotarli Karolina Artymowicz, Mariusz Dyba i Jakub Krystyan. Każdy z finalistów miał zaprezentować 3 piosenki. Piosenkę castingową, piosenkę na finał oraz piosenkę ze specjalną dedykacją.
Mariusz Dyba idealnie wykonał utwór "Hold Back the River". Nieco gorzej poszło Jakubowi Krytyanowi, który jednak braki techniczne w piosence "Englishman In New York" nadrabiał charyzmą i zaangażowaniem. Widownia w studio wiwatowała po jego występie, a zaraz potem wzruszała się do łez, gdy do głosu doszedł tata piosenkarza. W rękach miał prezent dla syna - koszulkę z jego zdjęciem w ramionach nieżyjącej matki.
Zrobiłem koszulki. Mama Kuby... Wiem, że chciała go zawsze usłyszeć na jego koncercie. Wiem, że to jest koncert nie tylko Kuby, lecz także innych wspaniałych artystów. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem - mówił ze łzami w oczach tata Jakuba.
Jako ostatnia zaprezentowała się Karolina Artymowicz z piosenką "Little Talks".
W pełni zasłużyłaś na ten finał - komplementowała Artymowicz Zapendowska.
Druga runda wywindowała poziom. Rozpoczął ją przebojowo Jakub Krystyan, który w drugim utworze zabłysnął.
Pięknie brzmisz! Także w języku polskim. To nie zawsze się udaje wszystkim artystom - gratulowała Krystyanowi Ewa Farna.
Następnie widzowie mieli przyjemność usłyszeć największy przebój Radiohead "Creep" w mistrzowskim wykonaniu Mariusza Dyby. Potem niczym petarda weszła na scenę Karolina Artymowicz z piosenką "All I Want" Kodeline.
Emocjonalną rundę trzecią otworzył Jakub Krystyan z utworem Dżemu "List do M.". Zadedykował go swojej mamie. Zmarła, gdy miał 17 lat.
Walka z chorobą trwała długo. Ja wtedy nie mogłem na to patrzeć. Byłem wszędzie, byle nie w domu. Ta piosenka to moje podziękowanie za to, że była i przeprosiny za to, że mnie nie było - mówił Jakub Krystyan.
Po występie owacje trwały długo. Wojtek Łuszczykiewicz bił brawo na stojąco. Polały się łzy taty, wykonawcy oraz innych uczestników. Wzruszone było także jury.
Bałem się o ciebie w tej piosence, znając twoją historię. Ale ty jesteś twardy chłop. A mama? Mama wie. Mama jest zawsze - mówił Panasewicz.
Również mamie piosenkę Happysad "Zanim pójdę" zadedykowała Karolina Artymowicz. Lekko jazzującym wykonaniem chwyciła za serce jury i widownię. Tego samego nie można było powiedzieć o występie Mariusza Dyby. Zdaniem sędziów "Pocztówka z kosmosu" nie wypadła najlepiej.
Brakowało mi motoru. Płynąłeś tak po tych tonach. Czegoś mi zabrakło - stwierdziła Farna.
Najgorsza piosenka z tych trzech - podsumowała Zapendowska.
W ostatnim odcinku głosy jury się nie liczyły. Nie było też dogrywek. O wszystkim decydowały sms-y od widzów. Ale nie tylko telewidzowie przyznawali nagrodę. Były także dwa wyróżnienia specjalne.
Nagrodę przyznawali również słuchacze RMF FM. Statuetka od radia powędrowała do Karoliny Artymowicz, natomiast kryształowe serce od produkcji show do Angeliki "Żelki" Zaworki.
Najważniejszą nagrodą była jednak nagroda główna, czyli ćwierć miliona złotych, kontrakt płytowy oraz zaszczytny tytuł "Idola". Ta, decyzją widzów, powędrowała do Mariusza Dyby.
Mariusz Dyba pochodzi z Olsztyna. Z zawodu jest ratownikiem medycznym. Związany jest silnie z rodzinną Ornetą i Olsztynem. Na co dzień gra i występuje w okolicznych pubach, hotelach i restauracjach. Pracuje jako instruktor zespołu młodzieżowego w Miejskim Domu Kultury w Ornecie. Śpiewa od dzieciństwa. Był wokalistą w zespole rockowym Elephant Memory. Zagrali kilkadziesiąt fajnych koncertów i zakończyli działalność w 2014 roku. Obecnie z ekipą przyjaciół pracują w Olsztynie nad własnym materiałem. Od grudnia 2016 r. jest wokalistą grupy Chemia.
ZI