Za Elżbietą Romanowską bardzo intensywny czas. Niedawno przejęła po Katarzynie Dowbor prowadzenie hitowego show Polsatu "Nasz nowy dom", co wywołało ogromne zamieszanie w mediach. Po decyzji stacji aktorka musiała zmierzyć się też z hejtem i krytycznymi komentarzami ze strony widzów programu. W ostatnim wywiadzie podkreśliła, że przez ten trudny okres pomogła jej przejść rodzina. Opowiedziała szerzej o relacjach, jakie łączą ją z bliskimi. Otworzyła się też na temat swojego narzeczonego, którego stara trzymać się z dala od blasku fleszy.
Prowadząca programu "Nasz nowy dom" nigdy nie kryła się z tym, że czuje niezwykle silną więź ze swoimi rodzicami. W rozmowie z magazynem "Viva!" otworzyła się jednak szerzej na temat tej relacji. Zdradziła, że przez dłuższy czas musiała mieszkać z dala od najbliższych, którzy zostali w Szczecinie, aby opiekować się dziadkami aktorki.
Na szczęście rodziców mam już blisko i nie muszę do nich jeździć do Szczecina. Oni przez lata opiekowali się dziadkami. Kiedy tych zabrakło, rodzice postanowili przeprowadzić się bliżej mnie. Jestem jedynaczką i zawsze byliśmy bardzo blisko, ale pandemia pokazała nam, że to jest naprawdę bardzo ważne, żeby blisko siebie być również fizycznie. Teraz w najgorszym wypadku jedziemy do siebie 40 minut - opowiadała.
Romanowska podkreśliła również, że szczególnie teraz ta bliskość jest dla niej bardzo ważna. Spędza dużo czasu w podróży w związku z nagrywaniem "Naszego nowego domu", więc rodzice mogą pomóc jej z opieką nad psem. "Dzięki temu, gdy jadę na zdjęcia, a Paweł też wyjeżdża, nasz pies Browar ma najlepszą opiekę pod słońcem. Teraz mam bardzo intensywny czas, jeśli chodzi o pracę. Zdarza się, że pracuję trzy tygodnie bez ani jednego dnia przerwy. Wykreśliłam ze swojego słownika słowo "weekend". To jest dla mnie luksus, o którym chwilowo mogę tylko pomarzyć" - wyznała.
Aktorka przytoczyła także historię z przeszłości, kiedy musiała wybierać między pracą a bliskimi. Nie wahała się ani chwili. "Rodzina i bliscy są dla mnie bardzo ważni. Tak bardzo, że jak okazało się, że wesele w rodzinie wypada wtedy, kiedy mam dni zdjęciowe, i tak pojechałam. To była dla mnie święta data. Nie było opcji, żeby mnie tam nie było. Wróciłam po prostu trochę wcześniej" - mówiła Elżbieta Romanowska.
"Ja w ogóle bardzo lubię ludzi. Potrzebuję ich do szczęścia. Mam grono przyjaciół, z którymi przyszło nam sprawdzić się w różnych sytuacjach, również tych trudnych i bolesnych. Wiem, że mogę do nich zadzwonić o czwartej nad ranem, powiedzieć, że nie daję rady, i oni za 20 minut będą stali pod moimi drzwiami. Oni wiedzą, że gdyby mnie potrzebowali, jestem do ich dyspozycji o każdej porze dnia i nocy" - dodała, podkreślając, jak bardzo ważni są dla niej najbliżsi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Znów burza w Polsacie. Solorz stracił kolejne stanowisko
Afera wokół wyborów Miss Universe 2025. Widzowie grzmią. "Oszustwo"
Pazurowie mają luksusowy dom na Wilanowie. Tak wielkiego narożnika jeszcze nie widzieliście
Opozda usłyszała wyrok. Jej adwokat zabrał głos. "Czuje się osobą pokrzywdzoną, a nie odwrotnie"
Afera po finale "Top Model". Agencja modelingowa wydała mocne oświadczenie. Jest reakcja Michała Kota
Były Schreiber zdradził powody rozstania. Padły nazwiska. "To był ten jeden most za daleko"
Natalia Szroeder już tak nie wygląda. Wokalistka zaskoczyła fanów. "Ostre cięcie"
Walczak przerwała milczenie po rozstaniu z Zillmann. Niebywałe, co ujawniła w oświadczeniu
Dom Winiarskiej i Zborowskiego zachwyca. Żyją wśród antyków