Mimo że Agnieszka Pilaszewska ma na swoim koncie wiele ciekawych ról, to widzowie najbardziej zapamiętali ją z serialu "Miodowe lata". Fani byli zdruzgotani, kiedy po kilku sezonach w postać Aliny Krawczyk wcieliła się Katarzyna Żak. Niektóre plotki głoszą, że aktorka zrezygnowała z udziału w produkcji, ponieważ chciała skupić się na teatrze, inne, że to Cezary Żak nakłonił twórców, aby do serialu zaangażować jego żonę. O tym, jak było naprawdę, Pilaszewska opowiedziała w najnowszym wywiadzie.
Gdy Agnieszka Pilaszewska odeszła z "Miodowych lat", serial był u szczytu popularności. Po latach aktorka uważa, że praca na planie była świetnym doświadczeniem, nie ukrywa jednak, że wiązało się to również z wieloma wyrzeczeniami. Bardzo trudno jej było połączyć życie zawodowe z prywatnym.
Wychodziłam z domu o 9:00, a wracałam po 22:00. Widziałam moją malutką córeczkę tylko rano i w nocy. Prześladowała mnie myśl, że to dla niej trudne. Tak naprawdę to dla mnie było trudne! Ta myśl, że zajmuje się karierą w sposób bezwzględny. (...) Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Równowaga między życiem a pracą została zachwiana - powiedziała w rozmowie serwisem Plejada
Czy zatem to był powód odejścia Pilaszewskiej z serialu? Okazuje się, że nie. W rozmowie z portalem wyraźnie dała do zrozumienia, że to nie ona podjęła decyzję o zakończeniu współpracy.
Nie zrezygnowałam z grania w "Miodowych latach", żaden aktor nie może sobie pozwolić na zerwanie kontraktu. Myślenie, że jest inaczej, jest naiwne. Nie wracajmy do tego, bo do niczego nas to nie doprowadzi. To wydarzyło się 25 lat temu. Jesteśmy z Cezarym Żakiem w dobrych relacjach. Uwielbiałam spędzać z nim czas i nic się nie zmieniło. Amen - wyjaśniła
Obecnie Agnieszka Pilaszewska występuje w serialach i związana jest z warszawskim Teatrem Współczesnym. Odkryła w sobie również inny talent. Okazuje się, że jest doskonałą scenarzystką. Napisała scenariusze do takich produkcji, jak: "Sama słodycz", "Ultraviolet" czy "To musi być miłość".