Justyna Steczkowska ma na swoim koncie już całkiem pokaźną historię, jeśli chodzi o łamanie przepisów drogowych. Wokalistka dwukrotnie straciła prawo jazdy. Najpierw w 2011 roku. Jak podawał wówczas "Super Express", powodem było przekroczenie liczby punktów karnych. Po raz drugi w 2018 roku, kiedy przekroczyła prędkość w terenie zabudowanym o 64 km/h, co potwierdziła policja w Grodzisku Mazowieckim. Niedawno wokalistka znowu podpadła w tej kwestii. 1 września 2025 roku "Fakt" opublikował nagranie, na którym widać, jak Steczkowska łamie przepisy. Czy poniesie jakieś konsekwencje? Przedstawiciel Śródmiejskiej komendy Rejonowej Policji zabrał głos w tej sprawie.
Jak podawali dziennikarze "Faktu", Justyna Steczkowska miała złamać prawo, wyjeżdżając pod prąd na Wisłostradę swoim samochodem osobowym marki Volvo i przejechać wbrew przepisom kilkadziesiąt metrów. Do zarejestrowanego zdarzenia miało dojść 29 sierpnia 2025 roku. Na tym nie koniec, bo jak informował portal Pudelek, wokalistka następnie wjechała pod znak zakazu wjazdu, a kilka godzin później przejechała na czerwonym świetle. Zgłoszenie o złamaniu przepisów przez wokalistkę otrzymała Komenda Stołeczna Policji i jak się okazuje, sprawa jest w toku.
Po przeanalizowaniu sprawy policja zdecydowała o rozpoczęciu czynności. Funkcjonariusze wystąpili o uzyskanie nagrania ze zdarzenia. Sprawa jest w toku. Za jazdę pod prąd grozi mandat do 3 tys. zł
- poinformował portal o2.pl mł asp. Paweł Chmura ze Śródmiejskiej Komendy Rejonowej Policji.
Kiedy Justyna Steczkowska w 2018 roku straciła prawo jazdy, bardzo długo nie chciała komentować sprawy publicznie, ale w końcu zabrała głos i przyznała się do winy. Tłumaczyła się, że tego dnia zaspała, a śpieszyła się do sądu i z tego powodu przekroczyła dozwoloną prędkość. "MOJA WINA... Kochani! Jak zapewne zdążyliście się już od wszystkich dowiedzieć, straciłam prawo jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości. Należało mi się. Spieszyłam się do sądu, ale to mój problem, że zaspałam. Przyjęłam mandat bez żadnych dyskusji, byłam miła dla pana policjanta, który uczciwie wykonywał swoją pracę. W ten sposób dołączyłam do 100 tysięcy Polaków, którzy po zaostrzeniu prawa, z tego samego powodu, co ja, stracili prawo jazdy. Nie można nikogo za to winić, bo prawo jest prawem i dla dobra ogółu należy go przestrzegać" - pisała wtedy w mediach społecznościowych.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!