Justyna Steczkowska to jedna z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Nie da się ukryć, że jest niezwykle rozpoznawalna. Piosenkarka została przyłapana przez "Fakt", gdy łamała prawo. W pewnym momencie wokalistka wyjechała na jedną z warszawskich ulic pod prąd, nie zważając na znaki. Dlaczego celebrytka decyduje się na takie manewry na drodze? O to zapytaliśmy psycholożkę transportu.
Jak wynika z informacji, które przekazał dziennik, Steczkowska świadomie wjechała pod prąd na Wisłostradę. Przyłapano ją również, jak wjechała pod znak zakazu wjazdu, a także przejechała na czerwonym świetle. Z czego wynika drogowa zuchwałość gwiazdy? - Nie przypisywałabym tutaj łamania przepisów do tego, że ktoś jest rozpoznawalny. Jest osobą publiczną, więc rzuca się to w oczy. Część kierowców łamie przepisy, bo działa pod wpływem emocji, pośpiechu czy frustracji. Inni czują się bezkarni - zauważa psycholożka transportu, Magdalena Wit-Wesołowska. - Kierowcy często dokonują swoistego "rachunku zysków i strat". Jeśli do tej pory unikali konsekwencji swoich wykroczeń, będą bardziej skłonni do dalszego łamania przepisów, licząc na to, że uda im się ponownie uniknąć kary - zwraca uwagę ekspertka.
Specjalistka podkreśla, że ważnym jest, by przekonać kierowców, że zastosowane przepisy mają sens - nie zawsze kara ich odpowiednio odstrasza. - Dlatego kluczowe staje się zapewnienie wysokiej egzekwowalności istniejących przepisów. Choć sam strach przed karą rzadko wystarcza - potrzebne jest przekonanie, że przepisy są sensowne i służą bezpieczeństwu wszystkich - podsumowuje.
To nie pierwszy raz, gdy wokalistka szaleje za kierownicą. Steczkowska dwukrotnie traciła już prawo jazdy. Pierwszy raz miało to miejsce w 2011 roku, gdy zebrała zbyt wiele punktów karnych. Kolejny raz piosenkarka miała problemy w 2018 roku. Wówczas gwiazda przekroczyła dopuszczalną prędkość o 64 kilometry na godzinę. Mundurowi odebrali Steczkowskiej prawo jazdy na trzy miesiące.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!