Kamil Sipowicz nie zapomina o Korze. Ponieważ legendarna gwiazda Maanamu była jego miłością życia, pielęgnuje o niej pamięć przy każdej okazji. Nie tylko regularnie dba o jej grób, ale i słucha głosów fanów. Ci - jak udało nam się dowiedzieć - narzekali od dawna, że w miejscu ostatniego spoczynku artystki na warszawskich Powązkach nie ma gdzie usiąść, by pomodlić się i powspominać artystkę. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom sympatyków Kory, filozof zdecydował się niedawno koło jej grobu postawić wyjątkową ławkę. To symbol ich miłości.
Ławka obok groby Kory przyszła niedawno z Roztocza. To właśnie tam Kora spędziła ostatnie lata życia w otoczeniu przyrody. Nie jest to jednak zwykła skromna ławka, jaką można zobaczyć w parku czy zazwyczaj przy grobach na cmentarzach. Ta - przy miejscu spoczynku piosenkarki, którą pierwszy pokazuje Plotek - wyróżnia się napisem Kora i Kamil z sercem na górze umieszczonym na oparciu. Kto to wymyślił? - Mój pomysł, mój projekt, wykonał go artysta Robert Rożenek Kowal - zdradził Plotkowi wieloletni partner Kory. Przy okazji widać, że obecnie na grobie piosenkarki znajduje się duża kompozycja z białych lilii, a w tle spektakularna pergola. Poza tym złoty znicz witrażowy wieńczy płytę Kory, ale nie można pominąć też świateł w kształcie serc. Koło tego grobu trudno przejść obojętnie, co możecie zobaczyć w naszej galerii na górze artykułu.
Kora, czyli właściwie Olga Sipowicz zmarła 28 lipca 2018 roku. W ostatnich latach życia dowiedziała się, że ma raka i to właśnie on był przyczyną jej śmierci. Artystka miała 67 lat. Wierzyła, że jej odejście nastąpi inaczej. - Moim marzeniem jest, żebyśmy umarli z Kamilem w tej samej chwili. Żeby żadne z nas nie cierpiało samotności i bólu rozstania - opowiadała w jednym z wywiadów. Niedługo przed śmiercią Kora mówiła o swoim starszym bracie i innych bliskich, o czym później opowiadała jej siostra. - Byłam przy niej, gdy odchodziła. Ona była już nieprzytomna, ale był taki moment, była noc, trzymałam ją za rękę i ona nagle podniosła głowę, popatrzyła na mnie i powiedziała bardzo wyraźnie: "Oni tu są, Tadziu". Tadzio to był nasz brat, który rok wcześniej zmarł. Widziała tych naszych zmarłych z rodziny, a to było na dwa dni przed jej śmiercią - powiedziała Anna Kubczak w rozmowie z "Faktem".