- Dla nas to jest wciąż ogromne zaskoczenie. Myślę, że dopiero teraz schodzi z nas ta adrenalina i ogromny stres, który towarzyszył temu pierwszemu odcinkowi - powiedziała Vanessa Aleksander tuż po zejściu z anteny. Cztery dziesiątki w pierwszym odcinku to wielkie osiągnięcie. W rozmowie z nami aktorka opowiedziała o swoich odczuciach oraz o przyjaźni z jedną ze zwyciężczyń "Tańca z gwiazdami".
Wielu uczestników obawia się ocen jurorów. W przypadku Aleksander, to ona sama narzuca sobie najmocniejszą krytykę. - Ja jestem swoim największym wrogiem i to ja jestem najsurowsza. Szykując się i przed całym występem cały czas sobie powtarzałam "nie bój się, nie wchodź sobie na głowę" - powiedziała nam. W kwestii tańca Aleksander naturalnie może zapytać o radę swojego partnera tanecznego. My poruszyliśmy z nią z kolei temat Natalii Szroeder, która kilka lat temu wygrała "Taniec z gwiazdami" i prywatnie przyjaźni się z aktorką. Czy wokalistka wspiera Aleksander w tym nowym wyzwaniu? - Natalia jest jedną z moich najbliższych przyjaciółek, jest bardzo bliska mojemu sercu. Od rana pisała mi budujące wiadomości. Jak tylko zatańczyliśmy wysłała mi z 50 SMS-ów. Czuję jej ogromne wsparcie - wyznała. Wychodzi na to, że przyjaźń w show-biznesie istnieje.
Natalia była ze mną w najtrudniejszych chwilach. Myślę, że powiedziałaby o mnie to samo
- podsumowała aktorka.
Uczestnicy w trakcie realizowania programu spędzają mnóstwo czasu na sali tanecznej. Przed każdym odcinkiem są oczywiście próby generalne. Okazało się, że na nich pojawiły się pewne komplikacje u Aleksander. - Na próbach generalnych mieliśmy problem z jednym elementem choreografii, nie będę już mówić którym. Tylko czekałam, aż przejdziemy ten moment, żeby się upewnić, że już to jest za nami. W głowie rozdzielałam sobie kolejne etapy i jak kręcił mnie Michał po raz ostatni, wiedziałam, że zaraz upadnę, to mówię: "Okej już jest po". Nie oceniałam tego, czy dobrze, czy źle, ale że już jest po wszystkim - zdradziła Plejadzie.