Już niebawem w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. W obozie demokratów na ostatniej prostej nastąpiła zmiana kandydata na fotel prezydenta. Urzędującą głowę państwa, Joego Bidena, zastąpiła Kamala Harris. Sondaże minimalnie wskazują na jej wygraną z Donaldem Trumpem. Ostatnio w sieci pojawiły się nowe spoty wyborcze demokratki. Nie zabrakło w nich polskiego akcentu. Głosy Polonii są bowiem kluczowe dla wyniku wyborów.
Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych nabiera tempa. To już ostatnie chwile, żeby pozyskać głosy niezdecydowanych wyborców. W USA nie brakuje przedstawicieli Polonii i to właśnie do nich w dużej mierze skierowany jest jeden z najnowszych spotów kandydatki demokratów. W filmie zachęcającym do głosowania na Harris nawiązano do krakowskiej legendy, według której strażnik pełniący wartę na wieży Kościoła Mariackiego dostrzegł zbliżające się do miasta hordy i ostrzegł mieszkańców, grając hejnał. Polityczkę porównano właśnie do wspomnianego trębacza.
Kamala Harris usłyszała sygnał trębacza i będzie bronić naszych wielkich sojuszników. Dla ich wolności i naszej
- zapewnia narrator spotu. W jednym z filmów porównano także najazd Mongołów na Ruś Kijowską w 1240 roku z agresją Rosji na Ukrainę.
Serwis Politico rozmawiał z Tomem Malinowskim, byłym kongresmenem i dyplomatą polskiego pochodzenia. Rozmówca portalu nie ma wątpliwości, że to właśnie głosy Polonii mogą być decydujące. Ludność pochodzenia stanowi bowiem pięć procent mieszkańców Pensylwanii, a to właśnie głosy z tego stanu uważane są za kluczowe w rozstrzygnięciu wyścigu o fotel prezydenta. "Jeśli to będą wyrównane wybory, rozstrzygnięte przez kilka tysięcy głosów w jednym lub więcej z tych trzech stanów, moim zdaniem nie ma wątpliwości, że Amerykanie o pochodzeniu polskim, ukraińskim, litewskim i z innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, mogą zdecydować o rezultacie" - powiedział Malinowski.