• Link został skopiowany

Niedawno pędził autem 200 km/h. Teraz Łukasz Mejza zasuwa... hulajnogą. Do sieci wyciekły zdjęcia

Niedawno Łukasz Mejza został zatrzymany podczas szaleńczego rajdu - jechał 200 km/h. Wybuchł skandal, bo poseł PiS, by nie dostać mandatu, zasłonił się immunitetem. Okazuje się, że ma teraz nowy środek transportu.
Łukasz Mejza
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Łukasz Mejza nieprzerwanie od 2021 roku zasiada w polskim Sejmie. Poseł PiS, który ma na koncie m.in. aferę związaną z terapią nieuleczalnie chorych oraz niedawną awanturę w Domu Poselskim, ponownie znalazł się na pierwszych stronach gazet. Polityk pędził trasą S3 na Dolnym Śląsku z prędkością 200 km/h (dozwolona prędkość na tym odcinku to 120 km/h). Mejza został zatrzymany przez policję, która chciała go ukarać mandatem w wysokości 2,5 tys. zł oraz 15 punktami karnymi. Poseł nie przyjął mandatu, zasłaniając się przy tym immunitetem. To wzbudziło spore poruszenie w mediach, jak i wśród polityków. Teraz Mejza wybiera inny środek komunikacji, co szybko zostało zauważone. 

Zobacz wideo Spięcie podczas wywodu Mejzy. "Skala krzyku grozi kalectwem"

Łukasz Mejza zrzekł się immunitetu. Już nie porusza się samochodem 

Dopiero po tym jak rozpętała się medialna burza, budzący kontrowersje poseł oświadczył, że zrzeka się immunitetu. "Żałuję tego, co zrobiłem, i taka sytuacja nie powtórzy się więcej. Jeszcze raz przepraszam" przekazał w X. Mejza mógłby na tym zakończyć, ale postanowił się "tłumaczyć", dodając, że przekroczył prędkość "pewnie jak większość Polaków, chociaż raz w swoim życiu, na drodze szybkiego ruchu czy autostradzie". Jednocześnie poseł nie potrafił zapanować nad językiem: "Źle się zachowałem i nie mam zamiaru p******ć głupot, bo nic tego nie tłumaczy". Uderzył również w Donalda Tuska i Grzegorza Schetynę, podkreślając, że oni "ponad dwukrotnie przekraczali prędkość w terenie zabudowanym, co jest potencjalnym morderstwem drogowym". Należy jednak zaznaczyć, że zarówno premier, jak i jego kolega z partii dobrowolnie poddali się karze. 

Mejza postanowił nieco odpocząć od jazdy samochodem. Został przyłapany tuż po obradach w Sejmie przez "Fakt", gdy poruszał się hulajnogą elektryczną. Tego samego dnia widziano go, gdy porusza się warszawską komunikacją miejską. Co ciekawe, to nie jest pierwszy raz, gdy poseł wybiera hulajnogę. Jak przekazał tabloid, jeszcze w czerwcu polityk podobno miał przejeżdżać na czerwonym świetle przez przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ze słuchawkami w uszach. Jeśli złapałaby go policja, mógłby zapłacić nawet 500 zł mandatu. 

Łukasz Mejza zapłacić mandat za swój drogowy wybryk

We wspomnianym wpisie w X Mejza zapewniał, że zapłaci mandat. Na dodatek obiecał, że wpłaci pieniądze na szczytny cel. "Mimo tego, że skala mojego przewinienia drogowego jest nieporównywalnie mniejsza niż obrzydliwe zachowania drogowe Tuska, Schetyny, Kraśko czy Cimoszewicza zobowiązuję się do zapłaty równowartości mandatu (mandat lub grzywnę oczywiście też ureguluję natychmiast), czyli 2.500 zł na cel związany z pomocą ofiarom wypadków drogowych" - napisał. 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: