Andrzej Duda zakończył dziesięcioletnią kadencję na urzędzie prezydenta RP 6 sierpnia, ustępując miejsca Karolowi Nawrockiemu. Polityk nie usunął się jednak w cień i coraz chętniej udziela teraz wywiadów oraz występuje w różnych programach. Na początku września Duda zawitał m.in. do studia Bogdana Rymanowskiego, gdzie porozmawiał z nim na wiele ciekawych tematów.
Podczas rozmowy polityk wypowiedział się na wiele tematów dotyczących zarówno jego prezydentury, jak i prywatnego życia w Pałacu Prezydenckim. W pewnym momencie Andrzej Duda dostał też pytanie o to, czego najbardziej żałuje. Na początku w studiu nastała cisza, po czym były prezydent szczerze odpowiedział. - Że nie zatrzymałem samolotu do Smoleńska. Tego żałuję najbardziej - skomentował Duda.
Dzisiaj łatwo powiedzieć: 'zatrzymać samolot'. Kto mógł wiedzieć wtedy, że coś takiego się stanie. Ja nie przewidywałem tego w żadnym razie, nie miałem żadnych snów ani nic takiego, żeby była jasność. Ani cienia przewidywania takiego, że coś takiego mogłoby się zdarzyć
- wyjaśnił dalej polityk. Andrzej Duda miał przy tym dotychczasowo mówić, że niczego w życiu nie chciałby zmienić, jednak w tym jednym przypadku zrobiłby wyjątek.
W rozmowie z Rymanowskim były prezydent poruszył także kwestie bardziej prywatne. Opowiedział m.in. o tym, jak wyglądają jego poranki u boku żony, odkąd przeprowadzili się z Warszawy do Krakowa. - Śmieję się nieraz... Człowiek po dziesięciu latach ma przyzwyczajenia. Obydwoje z żoną się śmiejemy - zaczął Duda, wyjaśniając dokładnie, co ma na myśli. - Wstajemy rano w naszym mieszkaniu w ciszy i spokoju. Siadamy i każdy otwiera swojego iPada i robimy prasówkę. Tak się człowiek nauczył, że to była pierwsza czynność poranna: zrobienie prasówki, sprawdzenie, co się dzieje, i tak jest do tej pory. Nie jesteśmy w stanie pokonać tego obyczaju, że każdy wstaje i chwyta się za swój sprzęt, kawa i prasówka - śmiał się Duda.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!