• Link został skopiowany

Krzysztof Gonciarz zabiera głos po oskarżeniach. "Moje granice zostały naruszone"

Krzysztof Gonciarz po raz pierwszy od dłuższego czasu opublikował na swoim kanale film. W nowym nagraniu youtuber odniósł się do ostatniej afery i zarzutów byłych partnerek wobec jego rzekomego zachowania.
Krzysztof Gonciarz
fot. youtube/Krzysztof Gonciarz

Pod koniec września polskim internetem wstrząsnęło kilka następujących po sobie afer dotyczących czołowych youtuberów. Dotyczyło to także Krzysztofa Gonciarza, który od lat cieszy się popularnością. Daria Dąbrowska, influencerka znana z "Top Model", opublikowała w sieci nagranie, na którym oskarżyła 38-latka o to, że rzekomo wykorzystywał uzależnienie byłych partnerek. Według niej miał zawierać toksyczne relacje z kobietami. Miał również ponoć proponować narkotyki w zamian za czynności seksualne. Niedługo potem mężczyzna wydał oświadczenie na swoim Instagramie. Teraz wrócił do sprawy w najnowszym filmie na YouTube. 

Zobacz wideo Lara Gessler ostro komentuje aferę Pandora Gate

Krzysztof Gonciarz tłumaczy się na YouTubie. Odniósł się do oskarżeń

Po tym jak Daria Dąbrowska opublikowała swoje nagranie w sieci, kolejne byłe partnerki Gonciarza zabierały głos. Niestosowne wiadomości od niego pokazała też modelka Hanna Koczewska. Miał je do niej wysyłać, chociaż według niej, nie łączyła ich żadna bliższa relacja. W końcu i sam zainteresowany postanowił się odnieść do sprawy. "Przepraszam. Jestem w terapii, co wiedzą wszyscy, którzy mnie śledzą (...). Jest mi przykro, że moje życie i sposób bycia generował szkodę w życiu innych osób" - napisał. Więcej możecie przeczytać TUTAJ. 18 października opublikował kolejne wyjaśnienia, ale tym razem w dziesięciominutowym filmie na YouTubie. 

W nagraniu po raz kolejny podkreślił, że jest w terapii. - Komunikat 'jestem w terapii' oznacza, że wiem, że mam problem i robię coś z nim. Jestem na tej ścieżce zdrowienia, przemiany. Czasami na tej ścieżce pewne rzeczy klikają od razu. Czasami zajmują lata - tłumaczył.  - Moja prywatność i moje granice zostały przez ostatnie tygodnie naruszone, a moje życie prywatne zostało wykorzystane przeciwko mnie. I tak jak popieram, aby ofiary przemocy zawsze mogły powiedzieć, że są ofiarami przemocy, tak w tej sytuacji muszę się odnieść do kilku elementów - dodał. Krzysztof Gonciarz stwierdził, że rzekomo Koczewska nie ujawniła prawdy o ich relacji.

Pierwszą rzeczą, do której chciałbym się odnieść jest oświadczenie Hani Koczewskiej. (...) Skłamała co do natury naszej relacji. Nie widzieliśmy się wiele razy, ale utrzymywaliśmy pewną relację przez około półtora roku. Prawie wszystkie wycinki screenów - bo nie są to screeny - dotyczą jednej rozmowy, w której ona uczestniczyła i oczywiście wycięła swoje odpowiedzi - oznajmił po czym pokazał nagranie ekranu z całą konwersacją z Koczewską, nie ujawniając jednak treści tych rozmów.

Krzysztof Gonciarz pokazał rozmowy z partnerkami. Mówi o fotomontażu

Dalej youtuber pokazał kolejne konwersacje z Koczewską. - Nawet określenie 'Top Polak' jako pierwsza użyła Hania. Ten screen to fotomontaż. A przykład, który podałem, nie jest jedyny - mówił. Odniósł się także do nagrań głosowych, które pokazywała jego była partnerka. - Wiele osób, komentując to audio myśli, że jest to głosówka, którą wysłałem do swojej byłej dziewczyny, z którą właśnie się wtedy rozstawaliśmy, ona zrywała ze mną. To nie była głosówka. To było nagranie dokonane z ukrycia, bez powiadomienia mnie. Ona przyszła do mojego mieszkania z zamiarem wzięcia swoich rzeczy, nagrywając mnie. Ja byłem wtedy w najniższym punkcie swojego życia, w totalnej histerii, załamaniu, w stanie kompletnej bezbronności i zostałem w tej sytuacji nagrany - twierdzi. Skomentował również zarzut, że miał ponoć straszyć partnerkę samobójstwem, tłumacząc się, że miał przeprosić i odwołać swoje słowa zaraz po wypowiedzeniu tej groźby. Zarzucił też kobiecie rzekome manipulacje nagraniem i wycięcie z niego tylko jednego zdania, które później opublikowała w sieci. 

Gonciarz tłumaczył również zdjęcie z lotniska, na którym widać było youtubera z kartką "pojemnik na spermę", czekającego na partnerkę. - Jest to ewidentny żart wynikający z jakiegoś naszego wspólnego języka, o którym ona wiedziała, sama mnie do niego namawiała. Oczywiście nie stałem z tą kartką na lotnisku, tak aby żeby ktokolwiek ją widział. Tylko zrobiliśmy takie zdjęcie, przywitaliśmy się (...). Było to w momencie, kiedy w mojej ocenie, nasz związek był w bardzo dobrym miejscu. Ta sytuacja na lotnisku odbyła się w całkowitym zaufaniu do tej osoby - kontynuował. Wszystkie screeny, o których mówi Krzysztof Gonciarz znajdziecie też w galerii na górze strony.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: