• Link został skopiowany

Teściowa Figury w programie u Lisa: To Kasia jest ofiarą. Mój syn jest niezdolny do miłości

Aktorka opowiada o swojej tragedii.
Katarzyna Figura.
Screen TVP2

Tomasz Lis do swojego programu zaprosił Katarzynę Figurę , która niedawno odważyła się opowiedzieć całej Polsce o dramatycznej sytuacji w swoim domu. Wyznała wtedy w magazynie " Viva! ": Byłam bita, upokarzana, ukrywałam prawdę przez lata . Aktorka ponownie zdecydowała się opowiedzieć o tym, jak wyglądało jej małżeństwo z Amerykaninem Kaiem Schoenhalsem.

To było koszmarne życie prywatne, gdzie człowiek staje się ofiarą.  Życie, w którym następuje stopniowe, ale bardzo skuteczne, niszczenie drugiej osoby. Niszczenie ofiary.
Fizyczne czy psychiczne? - zapytał Tomasz Lis.
To były, nieuzasadnione, wybuchy agresji słownej i fizycznej - dopowiedziała załamującym się głosem Katarzyna Figura.

Przyjście do telewizji, do programu na żywo o dużej oglądalności, kosztowało Figurę wiele stresu i wywołało mnóstwo emocji. Nie potrafiła ukryć łez opowiadając o osobistej tragedii, za co przeprosiła widzów TVP.

Po raz kolejny Figura próbowała wyjaśnić (sobie także), dlaczego dopiero teraz postanowiła opuścić męża.

To dojrzewało przez wiele lat. Mój związek trwa od 14 lat. Od 12 jesteśmy małżeństwem. Przez te lata wiele spraw mnie powstrzymywało. To, że TAKA prawda o moim życiu będzie przez wielu nie do przyjęcia. Ale w pewnym momencie pojawił się silny impuls: jeżeli w końcu czegoś nie zrobię, do końca życia będę ofiarą. To rodzi rodzaj buntu, szczególnie, kiedy odbywa się to przy dzieciach. Buntu i rozpaczy.

To właśnie głównie przez wzgląd na dzieci Figura postanowiła odejść od męża:

Jeżeli nawet siebie samej nie umiem uratować, to muszę ratować dzieci.

Lis poruszył chyba najtrudniejszy temat dotyczący przemocy domowej: życie z poczuciem wstydu.

Czego pani i inne kobiety się wstydzą, będąc ofiarą

Ofiara nie jest dumna, z tego, że jest ofiarą. Zaburzone i zniszczone jest jej poczucie własnej wartości. Co jest podstawą dla człowieka. Jest szargana godność człowieka. Kiedy w taki sposób się żyje, zakłada się maskę. Bo trzeba wyjść z domu i pracować. Udawać że nic się nie dzieje. Próbuje się być kimś innym. to jest bardzo wyczerpujące. I codziennie trzeba się z tym zmagać.

Czego pani i inne kobiety się wstydzą, będąc ofiarą? - zapytał.
Ofiara nie jest dumna, z tego, że jest ofiarą. Zaburzone i zniszczone jest jej poczucie własnej wartości. Co jest podstawą dla człowieka. Jest szargana godność człowieka. Kiedy w taki sposób się żyje, zakłada się maskę. Bo trzeba wyjść z domu i pracować. Udawać że nic się nie dzieje. Próbuje się być kimś innym. I codziennie trzeba się z tym zmagać. A to jest bardzo wyczerpujące - odpowiedziała aktorka.

Słowo "wstyd", które zbyt cz ęsto pojawia się w kontekście przemocy domowej, padło już w poprzednim wywiadzie na żywo, którego udzieliła Figura . W TVP Polonia aktorka zwróciła uwagę, że w Polsce nadal wiele osób przymyka oko na ten problem. W opinii społeczeństwa źle widziane jest upublicznianie "domowych spraw". W efekcie za zamkniętymi drzwiami dzieją się prawdziwe dramaty.

Dla Figury, która przez dwie dekady funkcjonowała w umysłach Polaków jako niezwykle atrakcyjna, silna kobieta, której życie składa się wyłącznie z sukcesów, przyznanie się do tego, że poniża ją najbliższa osoba, musiało wiązać się z poczuciem wstydu. I mówienie o tym wstydzie było najboleśniejszym momentem wywiadu. Wtedy też pojawiło się najwięcej łez.

Takiej ciszy w studiu Tomasza Lisa jeszcze nie było. Gościom udzielił się nastrój smutku, który bił od aktorki. Jej opowieść o bolesnych doświadczeniach poruszyła zebranych, którzy dosłownie zamarli.

Tomasz Lis zadawał pytania ze spokojem, nienachalnie. Pozwalał Figurze wypowiedzieć się do końca, dawał jej czas na zebranie myśli, czy zapanowanie nad emocjami. 

Rozmowa miała charakter wyznania: mimo gości atmosfera w studiu była intymna. A odpowiedzi na zadawane pytania nie tylko pozwalały Figurze wyrzucić z siebie negatywne emocje, ale także dawały rodzaj oczyszczenia. Głos aktorki z każdą wypowiedzią stawał się mocniejszy, łzy mniejsze, a twarz spokojniejsza.

Tomasz Lis rozmawiał także (na Skype'ie) z teściową Katarzyny Figury, która na stałe mieszka w Stanach. Powiedział, że zastanawiał się, jakie stanowisko ona zajmie. Już po chwili było oczywiste, że Dorothy stoi murem za synową. Stanowczo stwierdziła, że to Figura jest ofiarą:

Kasia jest ofiarą. W tym programie nie chodzi o to, by kogokolwiek oskarżać. Kocham mojego syna, ale nie akceptuję tego, co on robi. W nim są tendencje destrukcyjne, jeśli traci kontrolę.

Dorothy opisała ostatnie lata życia rodziny swojego syna:

Czułam coraz większe napięcie, presję i to, że mój syn próbował swoją rodzinę coraz bardziej kontrolować. My wszyscy musimy mieć prawo wyboru. A ja nagle zaczęłam widzieć, jak szalenie ostrożne zaczęły być moje wnuki, jakby bały się reakcji ojca i tego, by nie stracił nad sobą panowania. To nie jest naturalne zachowanie dla dzieci. Nie jest też absolutnie naturalne, by kobieta musiała się usprawiedliwiać z powodu rzeczy, które w żadnym sensie nie były jej winą. Nie podobało mi się to.

Doszło też do szokującego wyznania. Dorothy, zapytana przez Lisa o to, czy nie boi się, że jej wypowiedzi złamią Kaiowi serce, odpowiedziała:

Nie sądzę, by mój syn był zdolny do miłości. Są ludzie niezdolni do kochania.

Skąd takie wnioski?

Półtora roku temu odmówiłam mu zainwestowania w jego biznesowe przedsięwzięcie. Wiedziałam, że go to rozzłości. Poprosiłam go wtedy, by nie karał swojej żony i dzieci, odcinając je ode mnie, bo to zrani wszystkich. Od tego czasu tak bardzo długo nie mogłam widzieć ani dzieci ani Kasi. Były tylko rozmowy telefoniczne.

Kilka razy powtórzyła, że mówienie o tym wszystkim jest dla niej trudne, ale chce postąpić uczciwie:

Mam wielkie uczucia do mojego syna. Ale wiem, że on po prostu potrafi być niebezpieczny.

Słowa teściowej wiele znaczyły dla Katarzyny Figury.

Jestem zadziwiona, a jednocześnie bardzo wdzięczna, że ona taką prawdę wypowiedziała. Zadziwiona dlatego, że jest matką i wiem, jak bardzo trudno powiedzieć coś, co mogłoby być przeciwko własnemu dziecku.

Aktorka wyraźnie była wzruszona. Podkreślała kilkakrotnie, że jej teściowa jest bardzo mądrą osobą, na której wsparcie zawsze może liczyć. Jednak nawet ona nie ustrzeże jej przed tym, co ma nastąpić. Rozwód z mężem może być równie bolesny, jak samo małżeństwo. Ale teraz Figura nie zamierza być ofiarą:

Mam świadomość, że to będzie otwarta wojna. Ile tych bitew będzie? Trudno określić, jak długo to będzie trwało. Jestem wewnętrznie przygotowana na bardzo długą drogę.
I na bardzo mocne ciosy? - zapytał Tomasz Lis.
Na bardzo mocne ciosy - odrzekła pewnie Figura.
Wiem o tym, że będzie przyparty bardzo silny atak na moją osobę. I dlatego próbuję być najsilniejsza jak mogę. Może się wydarzyć wszystko, co najgorsze. Wszystko, co można powiedzieć tak strasznego, żeby zniszczyć człowieka. Dlatego wykluczyłam już i codziennie wykluczam wszelkiego rodzaju sytuacje, które mogłyby dać pożywkę, czy mogłyby się stać pułapką na mnie. Które mogłyby doprowadzić do katastrofy. Które mogłyby doprowadzić do utraty przeze mnie opiekowania się dziećmi - dodała po chwili.

Figura podkreśliła, że jest to jej ostatni wywiad o sprawach prywatnych. Nie chce już do tego wracać. Ale podkreśliła, że upublicznienie wieloletniego rodzinnego dramatu dało jej siłę do wprowadzania konsekwentnych zmian w życiu swoim i jej córek: mąż aktorki wyprowadził się z ich wspólnego domu, a do sądu trafił pozew o rozwód.

Myślę, że jestem już kimś innym. Mam poczucie, że jestem znacznie silniejsza.

Nawet w trakcie tego programu stała się innym cz łowiekiem.

Proszę zobaczyć, w tej chwili, pod koniec naszej rozmowy, po wypowiedzi mojej teściowej, jestem już zupełnie kimś innym niż byłam na początku naszej rozmowy.

Od czasu wywiadu w "Vivie" Katarzyna Figura otrzymuje listy od ludzi, którzy przeżyli to, co ona. Jej wyznanie i podjęte przez nią działania dały wielu kobietom nadzieję i siłę na zmianę własnego życia.

Naturalnie jest to moja bardzo prywatna sprawa, którą ujawniłam. Ale jest to o tyle ważne, że już teraz wiem, bo mnóstwo kobiet, mnóstwo ludzi do mnie pisze...
Co mówią, co piszą? - zapytał Lis.
Wspierają mnie w tej decyzji i ujawniają swoje prywatne historie. Okazuje się, że jest mnóstwo kobiet, mnóstwo ludzi, którzy przeżywają od lat, albo są po przeżyciu, podobnych historii. W ten sposób mnie właśnie wspierają, jakby swoja energią. To jest ważne. Myślę, że swoim wystąpieniem, wcześniej na łamach prasy i dzisiejsza nasza rozmowa, da nadzieję wielu kobietom, wielu ludziom, że mogą zmienić swoje życie.

as/mt

Więcej o: