Pił, brał narkotyki, imprezował i żył jak król. Kochał ludzi i ufał im jak dziecko. To go zgubiło. Zgubił go przede wszystkim show-biznes. Wyssał z niego całą energię i wciągnął jak...narkotyk. Przez swoje nałogi stracił wszystko: miłość swojego życia, przyjaciół i pracę w telewizji. Tego ostatniego akurat nie żałuje. Michał Koterski nie chce być już Miśkiem. Nie chce mieć nic wspólnego z show-biznesem.
W wywiadzie dla "Gali" rozlicza się z przeszłością. Opowiada o narkotykach, utracie ukochanej i najtrudniejszych momentach jego życia. Michał musiał sięgnąć dna, odbić się od niego, żeby zrozumieć jak wiele stracił. Ta rozmowa naprawdę wciąga.
Show-biznes . Ograbił mnie z marzeń, z ideałów, z tej naiwności, dziecinności, z wiary w dobroć, w dobre intencje. To świat, gdzie trzeba być bezwzględnym skurw****m i cały czas kalkulować (...) Skończyłem zabawę z show-biznesem, jestem po terapii, mój związek z Beatą ( Beata Sadurska - przyp. red.) jest zamknięty. Ale muszę się uporać z demonami z przeszłości i jeszcze nie do końca potrafię to ograniczyć.
Widziała jak się staczam, poszedłem w cug alkoholowo-narkotykowy i wróciłem do Warszawy jak wrak człowieka. Uratowała mi życie, zabierając ten program, choć wtedy jej nienawidziłem. Teraz wiem, że byłaby to katastrofa, rozpadłbym się na oczach widzów.
Narkotyki dają to, że nie myślisz o tym, co trudne czy złe, tyko po prostu idziesz. Idziesz jak surfer na wielkiej fali. Oni ryzykują życie i ty też wiesz, że sięgając po narkotyki, dotykasz śmierci. Ale idziesz, bo narkotyk cię niesie.
Lato w ubiegłym roku. Przyszły wakacje, ja się już strasznie kłóciłem z Beatą i na Top Trendach nadszedł taki najgorszy dla nas moment, kiedy - z mojej winy- rozstaliśmy się. Wtedy cały świat zawalił mi się na głowę. Ludzie, których kochałem okazali się demonami mojego życia. Przecież ja tak w nich wierzyłem, tak ich kochałem i dałem z siebie wszystko, co mogłem. Nina powiedziała mi: "Trudno się z Tobą żyje, bo masz wielkie oczekiwania wobec ludzi, jak dziecko". Tak było z mamą, Beatą, z Kubą Wojewódzkim, z Niną z ojcem.
Niesamowita była też relacja z Oskarem, synem Beaty, którego bardzo pokochałem i który, o dziwo, też mnie pokochał (...) Najpiękniejsze wspomnienie o Oskarze, to kiedy mnie budził i mówił: "Misiu, wstań, zrobiłem ci śniadanie". Coś bezcennego.
Na Festiwalu w Gdyni ojciec wyszedł na scenę odebrać główną nagrodę i powiedział, że ten film ( "Dzień Świra" - przyp. red.) powstał dzięki mnie, popłakałem się. Ktoś mnie wypchnął na scenę, przytuliłem się do ojca, ludzie klaskali wzruszeni, a prezydentowa Kwaśniewska ściskała mnie za rękę i mówiła, że mam niezwykłego ojca. Dzień, którego nie zapomnę, który mi nigdy nie pozwoli zginąć.
Koterski zrozumiał, że po upadku należy się podnieść i przestać rozpamiętywać przeszłość. Aktor przyznał się do swoich słabości i popełnionych błędów. Przypadek Michała Koterskiego pokazuje, że kariera telewizyjna nie zawsze daje szczęście.
Łatwo zdobyć sławę, ale ciężko utrzymać się na szczycie i zaakceptować zasady panujące w tym środowisku. Pogodzić się z porażką nie jest łatwo, ale podnieść się po upadku jest jeszcze trudniej. Szczerze życzę mu powodzenia.
Szaza