Jeśli to prawda, to można się było tego spodziewać. Doda i Radek Majdan doskonale wiedzą, jak wykorzystać zamieszanie wokół siebie i dość regularnie korzystają z takiej promocji.
Tym razem sprawa tyczy się nowego kontraktu Majdana z firmą Taboo. Piłkarz został "twarzą" prezerwatyw. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż w kampanii promocyjnej został wykorzystany również wizerunek Dody - czcionka na plakacie jest uderzająco podobna do tej, której używa ona, poza tym jej podobizna na nagim ramieniu Majdana.
Jak Doda na to zareagowała? Oczywiście dość ostro.
Skoro nie mogli mieć mnie, postanowili wykorzystać mój wizerunek poprzez mojego naiwnego, byłego męża, a - co najgorsze - on na to przystał. Boli bardzo... wierzyłam w to, że kocha mnie czystą miłością, a on mnie po prostu wykorzystał - mówi Doda magazynowi "Party.
Okazuje się, że wyglądało to zupełnie inaczej. Magazyn "Show" donosi, że Doda żyje w bardzo dobrych stosunkach z firmą Taboo. Ze swoim byłym mężem zresztą też, więc dlaczego nie zrobić małej awantury w mediach?
- Doda i Radek tak się umówili - potwierdza osoba z Taboo. - Do sądu z panią Dorotą na pewno nie pójdziemy. Trzyletnia współpraca z nią nigdy nie zakończyła się żadną awanturą. Mamy dobre relacje.
I czemu miały służyć te wszystkie kłamstwa?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!