Nowy magazyn Oliviera Janiaka ma być gazetą dla prawdziwych mężczyzn, którym znudziły się już gołe panie święcące swoimi wdziękami już z okładki, a potem z rozkładówki. Ma to być powiew ekskluzywności i z pewnością jest... Magazyn kosztuje prawie 30 złotych. Co otrzymujemy w zamian?
Bardzo fajny magazyn. Cena, jak na polskie realia jest niska (kryzys nas jeszcze przecież nie dotyczy) i Małaszyński... prawdziwy facet. Spocony, zakrwawiony, po prostu super. Magazyn ma wielką zaletę, ilustracje przeważają nad treścią, więc nie trzeba dużo czytać. Co jest zatem do oglądania? Super sprawą jest to, że nie ma gołych bab. Mam dosyć gołych lasek. Wszędzie gołe panienki. W końcu ktoś powiedział temu targetowi NIE. Jest za to dużo zdjęć artystycznych, zdjęcia toreb, modeli itp. Jest na czym oko zawiesić. I jeszcze jedna super sprawa. Magazyn pachnie zupą grzybową. Moją ulubioną. Jakie ma wady? Szkoda, że nie ma żadnych dodatków jak np. płyta z piosenkami Feel, albo breloczek do telefonu migający. I jest mało kolorowy. Mógłby mieć okładkę jak "Życie na gorąco".
Wiadomo, że magazyn to duża część zdjęć i znikoma ilość tekstu. Dlatego płacąc za niego prawie trzydzieści złotych chciałbym, by fotografie przykuwały mój wzrok. Nie muszą być na nich nagie kobiety, ale dlaczego ma to być starszy facet, który z dzikim wyrazem twarzy podskakuje w swoim warsztacie lub czterech kucharzy kąpiących się w basenie w swoich uniformach? Owszem, gazeta jest ładna i naprawdę ekskluzywna. Trzymanie jej w ręku czy przeglądanie na ulicy lub w metrze może być nawet pewnym szpanem. Ale niestety na przeglądaniu się kończy - wśród 136 stron magazynu nie znalazłem żadnej rzeczy, która by mnie zainteresowała.