"You Can Dance" coraz bardziej drażni. Program powoli zaczyna przypominać spot reklamowy TVN-u, w którym od tańca ważniejsze są nowe projekty w ramówce stacji niż uczestnicy. W tym odcinku wystąpiła gościnnie Iza Miko , która gra w superprodukcji "Kochaj i Tańcz". Kinga Rusin doceniła talent i urodę czwartej jurorki.
Iza jest świetną aktorką, która w Hollywood gra Amerykanki, a nie role kobiet z Europy Wschodniej - powiedziała Rusin.
Te słowa zabrzmiały dość dziwnie, bo jeśli sukcesem jedynym sukcesem Miko są role Amerykanek, to tak naprawdę kariera aktorki nie wyróżnia się niczym od jej koleżanek w USA. Kingo, na przyszłość staranniej dobieraj sobie zestawy komplementów.
Niestety, występy 6 par uczestników drugiej edycji "You Can Dance" niczym się nie wyróżniały. Jak zwykle lansował się Gieorgij Puchalski uczesany na wokalistę Tokyo Hotel, co nie spodobało się za bardzo Michałowi Pirógowi. Czyżby juror obawiał się konkurencji? Piróg w tym odcinku próbował się wybić prowokacyjnymi wtrętami m.in. gdy stwierdził, że chciałby zobaczyć u uczestników ściśnięte pupy.
Z programu odpadła "niezatapialna" Kasia "Mila". Kasia i tak się nie poddaje i już zapowiada swój powrót w 3. edycji. Z show pożegnał sie też Łukasz, który przyznał, że z tańcem ma do czynienia niewiele. Teraz z pewnością, będzie miał jeszcze mniej.