Więcej aktualnych informacji znajdziecie na stronie Gazeta.pl.
Ostatnio hitem na Netfliksie jest dokument "Oszust z Tindera". Film opowiada historię trzech kobiet oszukanych przez Simona Levieva. Naciągacz podawał się za potentata diamentów, mamił ofiary obietnicami luksusów, po czym wyłudzał od nich ogromne kwoty. Niestety nie są to odosobnione przypadki. Podobnych historii jest znacznie więcej. Jedną z nich przypomniał ostatnio Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji. Mężczyzna prowadzi teraz popularny kanał "Kryminalny Patrol" w serwisie YouTube.
W najnowszym odcinku cyklu "Kryminalny Patrol" Dariusz Nowak opowiada o głośnej sprawie Mirosława C., którego nazywa "Polskim oszustem z Tindera". Wspomniany mężczyzna polował na swoje ofiary na portalach randkowych. Od uwiedzionych kobiet wyłudzał pieniądze, a jedną z nich brutalnie zamordował.
Pani Bożena pracowała w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Wadowicach. (...) Często przeglądała różnego rodzaju portale towarzyskie i któregoś dnia natrafiła na anons pewnego mężczyzny. Styl pisania, jego język, bardzo jej się spodobał, wobec tego chciała się z nim po prostu umówić
- zaczął historię były policjant. Dodał także, że oszust "ładnie pisał i ładnie mówił", co ujęło jego ofiarę.
Opowiadał o tym, że jest bogaty, majętny, że ma piękny dom. (...). Opowiadał bardzo barwnie, elokwentnie, co przyciągało oczywiście uwagę Bożeny. (...) Opowiadał, że ma plany wobec Bożeny, naprawdę poważne, że mu się spodobała. Że zabierze ją do swojego domu w Bielsku, ale też na Dominikanę. Będą razem podróżowali, razem korzystali z jego pieniędzy
- opowiadał dalej Nowak.
Matka ofiary, w rozmowie z Interią, zdradziła, że mężczyzna wiele obiecywał jej córce. Kobieta przyznała, że na niej Mirosław C. nie zrobił pozytywnego wrażenia. Powiedziała, że wydawał się fałszywy.
Udawał grzecznego, obiecywał złote góry, mówił, że ma jakiś dom pod Bielskiem, który remontuje. Zapewniał, że pomoże córce przy pracach w jej mieszkaniu. Ona mu ufała, ale mnie wydał się podejrzany. Bałam się, że to złodziej, ale skąd mogłam wiedzieć, że to może być okrutny morderca?
- wyznała Helena S. Kiedy tuż przed świętami Bożego Narodzenia Bożena S. zaginęła, jej matka poprosiła syna, aby sprawdził mieszkanie siostry. Mężczyzna odnalazł zwłoki ofiary w wersalce. Przyczyną śmierci kobiety było uduszenie. Okazało się też, że z mieszkania zniknęły wartościowe przedmioty oraz około 25 tys. złotych.
Zabójcę zatrzymano w wyniku policyjnej prowokacji. Policjantka zarejestrowała się na portalu randkowym i wymieniała z Mirosławem C. wiadomości. Wkrótce umówili się na spotkanie na dworcu w Katowicach. Przestępcę aresztowano 29 grudnia. Okazało się, że to recydywista, który był już skazany za zabicie dwóch osób. Po wyjściu na wolność wrócił do dawnego stylu życia. Mężczyzna uwiódł i okradł co najmniej dziesięć kobiet. Mordercę Bożeny S. skazano na dożywocie.