Więcej o życiu gwiazd przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Maya Hawke, jako córka dwójki znanych artystów, wcale nie miała łatwiejszej drogi do kariery. Musiała udowodnić rodzicom, że jej plany na przyszłość to nie chwilowy kaprys. Jak przyznała młoda aktorka, Uma Thurman i Ethan Hawke nie zabierali jej na imprezy z czerwonym dywanem, a w domu nie mówili za wiele o swojej pracy.
Przez dłuższy czas próbowali mnie chronić przed aktorstwem. Chcieli upewnić się, że mam wystarczająco mocny kręgosłup moralny, wiem, co to etyka pracy oraz że to moja prawdziwa pasja - powiedziała w wywiadzie dla "The Guardian".
To nie znaczy jednak, że aktorka w ogóle nie miała oparcia w swoich rodzicach.
Kiedy byłam wystarczająco dorosła, by samodzielnie podjąć decyzję o swojej przyszłości i gdy jasnym się stało, że aktorstwo to mój świadomy wybór, bardzo mnie wspierali.
Maya Hawke zaczynała jako zbuntowana Jo March w serialu "Małe kobietki". Na koncie ma już też występ u Tarantino - jak na córkę Umy Thurman przystało. Aktorka zagrałam epizod w "Pewnego razu... w Hollywood". W tym filmie zobaczyli ją twórcy "Stranger Things" i zaproponowali jej rolę Robin.
Ostatnio Hawke pracuje na planie Wesa Andersona. O planach na dalszą współpracę z córką Umy opowiedział też niedawno Quentin Tarantino.
Znany reżyser mówił w podkaście "The Joe Rogan Experience" o perspektywie pracy z matką i córką, jako o "k*rewsko ekscytującej".
Wyobrażam sobie Pannę Młodą i jej córkę po 20 latach od masakry na ślubie.
Maya już potwierdziła, że chętnie wystąpiłaby w takiej produkcji. Poszlibyście na "Kill Bill 3" do kina?