W ubiegłym roku media obiegła informacja o śmierci chorującego na cukrzycę Bohdana Gadomskiego. Znany dziennikarz zmarł 24 marca 2020 roku w jednym ze szpitali. Trafił tam nieprzytomny na początku miesiąca. Po sekcji zwłok placówka złożyła do prokuratury zawiadomienie, podejrzewając, że osoby trzecie przyczyniły się do zgonu. To samo zrobili również przyjaciele Gadomskiego. Teraz prokuratora poinformowała o kolejnych postępach w sprawie.
Z informacji, jakie przekazał serwisowi "Pomponik" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, wynika, że małżeństwu, które zajmowało się Gadomskim, zostały przedstawione zarzuty. Borys Ł. oraz jego małżonka mogą zostać pozbawieni wolności nawet na pięć lat.
Państwo, pod opiekę których trafił poszkodowany, usłyszeli zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi im do pięciu lat więzienia – powiedział serwisowy Krzysztof Kopania.
Opiekunowie dziennikarza mieli w nieodpowiedni sposób podać choremu insulinę potrzebną w leczeniu jego cukrzycy. Z tego też powodu doszło do jej przedawkowania i następnie hipoglikemii. Oni sami nie przyznali się do winy.
Z ustaleń, które poczyniliśmy, wynika, że insulina była podawana nieprawidłowo - w sposób, który nie pozwalał na kontrolowanie zaaplikowanych dawek. Wszystko wskazuje na to, że doszło do znacznego przedawkowania insuliny, konsekwencją czego była hipoglikemia, która doprowadziła do śmierci. Podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia, do zarzutów się nie przyznają – wspominał również rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Cały czas też trwa jeszcze postępowanie w tej sprawie. W jego trakcie sprawdzane są również m.in. możliwość przywłaszczenia majątku Gadomskiego czy autentyczność testamentu. Krzysztof Kopana wyjaśnił, że trzeba jeszcze poczekać na wnioski.