Sue Radford mieszka z mężem i dziećmi w Lancashire. Rodzina utrzymuje się z prowadzenia własnej cukierni. Kobieta chętnie dzieli się opowieściami o tym, jak wygląda życie z dwudziestką dwójką podopiecznych. A nie jest to łatwe zadanie! Z okazji Dnia Matki, który w Wielkiej Brytanii był kilka dni temu, Radford udzieliła wywiadu brytyjskiej prasie.
Sue wspomina, że chciała mieć liczną rodzinę. Nie spodziewała się jednak, że doczeka się aż tak licznej gromadki. Obecnie z rodzicami mieszka jeszcze 19 dzieci. Na co dzień w domu panuje niezłe zamieszanie, ale rodzice starają się, aby żadne z rodzeństwa nie czuło się pominięte. Natłok obowiązków jest czasem naprawdę wykańczający - dla Sue to praca 24 godziny na dobę. W Dzień Matki sprawy jednak wyglądają nieco inaczej.
Dzień Matki to dla mnie wyjątkowa okazja, ponieważ jest to jeden z nielicznych dni w roku, kiedy nie muszę prać. Uwielbiam wszystko w posiadaniu dużej rodziny, z wyjątkiem faktu, że muszę załadować nasze 18-kilogramowe pranie co najmniej dwa razy dziennie - tłumaczy Sue w rozmowie z dziennikarką "Mirror".
Kobieta dodaje, że dzieci starają się, aby tego dnia ich mama nie wykonywała żadnych prac domowych, a poranek zaczyna od przygotowanego przez nie śniadania do łóżka.
Radfordowie dość często spotykają się z opinią, że posiadanie tak licznego potomstwa to przesada.
Ludzie myślą, że to dziwne mieć tyle dzieci, ale dla nas to normalne. Tak naprawdę chcieliśmy tylko trojga dzieci, ale uwielbiamy to, co każde z nich wnosi w nasze życia - twierdzi Sue.
45-latka dodaje, że w domu zawsze jest wesoło, a śmiech wypełnia każdy pokój. Dość trudną sytuacją okazał się lockdown - życie na zamkniętej powierzchni w przypadku Radfordów było prawdziwą misją, jednak zaliczoną na piątkę z plusem.