Alan Andersz w 2012 roku uległ poważnemu wypadkowi w wyniku którego doznał obrażeń głowy i zapadł w śpiączkę. Aktor wdał się w bójkę na urodzinach kolegi po fachu, Antka Królikowskiego i spadł ze schodów. Po tym wydarzeniu jego życie zupełnie się zmieniło. W tym trudnym dla niego okresie, najgorszym okazało się być brak wsparcia od znajomych.
Poruszałem się w zwolnionym tempie, a moje ciało robiło, co chciało. Łzy płynęły mi strumieniami tylko wtedy, kiedy dzwoniłem do znajomych i nie było komu wyprowadzić mnie na spacer - wspomina aktor w najnowszym wydaniu "Flesza".
Aktor ma żal do starych przyjaciół, których w tamtym momencie zabrakło.
Od tamtej pory moje życie całkowicie się zmieniło. Zweryfikowałem stare przyjaźnie (...). Wypadek miałem z piątku na sobotę. A już w poniedziałek "znajomi" dzwonili do produkcji, żeby usiąść na moim miejscu w jury "Got to Dance" - dodał.
Szczególnie zależało mu na kontakcie z Antkiem Królikowskim.
Przez dwa lata nie miał też żadnego kontaktu z Antkiem Królikowskim. Spotkali się dopiero przed "Agentem". Wyjaśnili sobie wszystko i... zaczęli znajomość z czystą kartą" - czytamy we "Fleszu".
Co o tym wszystkim myślicie? Dajcie znać w komentarzach.
MM
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!